Choć Anglicy przegrywali już 0:2, zdołali strzelić trzy gole i pokonać w Berlinie mistrzów świata 3:2 (0:1). Ozdobą spotkania było trafienie piętą Jamiego Vardy'ego z 74. minuty.
Dzień przed meczem Roy Hodgson, selekcjoner Anglików, mówił, że jego reprezentacji brakuje do tej niemieckiej "co najmniej dziesięciu lat". Ile było w tym kurtuazji, a ile faktycznej oceny potencjału własnych zawodników – nie wiadomo. Na boisku w Berlinie różnic wielkich widać jednak nie było...
Lepiej zaczęli jednak Niemcy. Piłkarze Joachima Loewa częściej utrzymywali się przy piłce, prezentując przy tym znacznie wyższą kulturę gry. Nie dominowali, ale nie pozwalali zaszaleć Anglikom. Wszelkie wydarzenia boiskowe mieli pod kontrolą.
Kontrolą, której w 27. minucie zabrakło sędziemu liniowego. Nie uznał on bowiem bramki prawidłowo zdobytej przez Mario Gomeza, dopatrując się spalonego, choć przed napastnikiem Besiktasu było jeszcze dwóch innych piłkarzy...
Tuż przed przerwą sprawiedliwości stało się jednak zadość. Toni Kroos dostał piłkę od Mesuta Oezila w okolicach linii środkowej, pognał z nią kilkadziesiąt metrów, rozejrzał się, po czym strzelił mocno tuż przy słupku. Jack Butland rzucił się do interwencji, ale jego prawa dłoń minimalnie rozminęła się z przemykającą do siatki futbolówką. Niemcy mogli cieszyć się z prowadzenia.
Początek drugiej połowy należał do gości. W dobrych sytuacjach mylili się jednak i Delle Alli (52. minuta), i Jordan Henderson (55.). Nie pomylił się za to Mario Gomez, który w 57. minucie – po znakomitym dośrodkowaniu Samiego Khediry – podwyższył na 2:0.
Stracony gol rozluźnił Niemców i podrażnił Anglików. Ci rzucili się do ataku i już po chwili, za sprawą Harry'ego Kane'a, przegrywali tylko 1:2. Na kwadrans przed końcem gola-marzenie strzelił Jamie Vardy, uderzeniem piętką dając Lwom Albionu wyrównanie.
Piłkarze Hodgsona chcieli iść za ciosem, stwarzali groźne sytuacje pod bramką Manuela Neuera i w doliczonym czasie dopięli swego. Bramkę po dośrodkowaniu z rzutu rożnego zdobył Eric Dier.
Następne