Pogodzić się z klęską w prekwalifikacjach jest o tyle trudno, że przegraną od sukcesu dzieliła jedna piłka w niedzielę. Względnie dwie rzucone bramki przeciwko Cyprowi. Świat się nie skończył, choć w ciągu miesięcy skurczył nam się o obecność na dwóch wielkich turniejach. O ile tylko pozbędziemy się chęci do wewnętrznych wojenek, obrzucania błotem, awans na mistrzostwa Europy 2020 jest, moim zdaniem, jak najbardziej prawdopodobny.