Brak doświadczenia na ławce. Bayern ma złe wspomnienia

Nie licząc takich szkoleniowców jak Klaus Augenthaler, Willy Sagnol czy Andries Jonker, którzy w Monachium pełnili funkcję trenerów tymczasowych (pierwszy i drugi prowadzili zespół w jednym meczu, trzeci w pięciu), Uli Hoeness stawia na kandydatury w pełni przemyślane. W ostatnich latach Bawarczycy z wyprzeniem planowali, komu powierzyć funkcję trenera i dopiero teraz musieli działać w pośpiechu.
Hasan Salihamidzić i Niko Kovac, czyli aktualny dyrektor sportowy Bayernu i przyszły trener klubu (fot. Getty Images)
Wobec tego, że na przestrzeni raptem kilku dni najpierw okazało się, że Jupp Heynckes wróci na emeryturę, Thomas Tuchel zdecydował się trenować za granicą, a Julian Nagelsmann i Ralph Hasenhuettl nie są jeszcze gotowi, Bayern odezwał się do Kovaca.
Wobec Chorwata nie brak zastrzeżeń. Owszem, spełnia jeden z kluczowych warunków, czyli swobodnie operuje językiem niemieckim, ale zdecydowanie brakuje mu doświadczenia. Przede wszystkim: jeszcze nigdy nie miał okazji prowadzić zespołu w europejskich pucharach.
Jak dotychczas miał w opiece dwa seniorskie zespoły. Najpierw, w latach 2013-2015, w 19 spotkaniach pełnił funkcję selekcjonera reprezentacji Chorwacji. Od marca 2016 roku trenuje natomiast Eintracht Frankfurt, a jego praca przynosi znakomite efekty. Orły wykonały ogromny progres i zespół prezentuje się zdecydowanie ponad możliwości.
Juergen Klinsmann (fot. Getty Images)
W przeszłości zdarzyło się już, by na Allianz-Arena zameldował się człowiek, który pracę w zawodzie rozpoczął od reprezentacji. Juergen Klinsmann w lipcu 2004 przejął drużynę narodową Niemiec i prowadził ją przez blisko dwa lata.
Potem dostał szansę w stolicy Bawarii. Zaczął nawet nieźle, ale z każdym kolejnym miesiącem jego posada chwiała się coraz bardziej. Po 29 kolejkach Bundesligi, Bawarczycy byli dopiero na trzecim miejscu w stawce, a przygodę z Ligą Mistrzów zakończyli blamażem w ćwierćfinale – porażką 1:5 w dwumeczu z Barceloną.
Monachijczycy w międzyczasie ulegli także w 1/4 finału Pucharu Niemiec Bayerowi Leverkusen i Hoeness zdecydował się pozbyć nieporadnego szkoleniowca. Jego miejsce zajął tymczasowo Jupp Heynckes.
Uli Hoeness i Soeren Lerby (fot. Getty Images)
Jeszcze odważniejszym ruchem wykazali się działacze klubu w październiku 1991 roku. Zaufali wówczas Duńczykowi, Soerenowi Lerby'emu.
Był piłkarz między innymi Ajaksu Amsterdam, AS Monaco i Bayernu właśnie, w momencie mianowania na funkcję szkoleniowca Bawarczyków, miał... zero spotkań w tym zawodzie. Decyzja rządzących zespołem ze stolicy Bawarii była więc szalenie ryzykowna i, jak się wkrótce okazało, opłakana w skutkach.
Lerby w 17 spotkaniach zdobywał średnio 1,18 punktu na mecz. Katastrofalny miał już początek – najpierw przegrał 0:3 z Borussią Dortmund, potem 2:3 ze Stuttgartem, a kolejno... 2:6 z ówczesnym Boldklubben 1903 (dziś FC Kopenhaga) w Pucharze UEFA. W rewanżu wygrał co prawda 1:0, ale to nie wystarczyło.
Ostatecznie został zwolniony w marcu 1992 roku. Pozostawił Bayern na 11. miejscu w lidze.
Takich wyników w kolejnym sezonie kibice Bayernu z pewnością sobie nie wyobrażają. Co jednak czeka Bayern Kovaca? Tego dowiemy się dopiero od lipca.
