Nie Sebastian Vettel, nie Lewis Hamilton, a Daniel Ricciardo to ostatnio najgorętsze nazwisko w paddocku F1. Po pierwsze, w imponującym stylu wygrał Grand Prix Chin w miniony weekend. Po drugie, wyraźnie zaznacza, że jego przyszłość w Red Bullu nie jest jasna. Australijczyk z pewnością widziałby się w Ferrari lub Mercedesie, gdzie miałby szansę na zdobycie mistrzostwa świata, ale wygląda na to, że z obecną drużyną będzie miał jeszcze sporo do udowodnienia…