Juergen Klopp ma dwie twarze. Na boisku jest wulkanem energii, zachowuje się jak w amoku. Biega, skacze, bezustannie krzyczy i wymachuje rękoma. Kiedy jednak opuszcza bramy stadionu, szuka ukojenia – w długich, samotnych spacerach, modlitwie i słuchaniu ulubionych płyt. Choć fani go kochają i zapewniają, że miałby ich głos nawet w wyborach prezydenckich, to sam nie lgnie do świata celebrytów – zamiast na bankiet, woli iść do osiedlowego pubu i wypić z kibicami piwo.