– Piotruniu, już parzę kawę i do was jadę. Miałem się zdrzemnąć, ale znowu boks mnie pochłonął. Będę trochę wcześniej, pogadamy, a potem ogień w "dziupli!" – mówił przez telefon Andrzej Gmitruk. Pół godziny później spotkaliśmy się na Woronicza i czekaliśmy na nocną transmisję. To było pierwsze nasze wspólne starcie. Nie mogę zrozumieć, dlaczego ostatnie. W czwartek o godz. 13:10 rozpoczął się pogrzeb wybitnego trenera na Cmentarzu Bródnowskim w Warszawie.