Miał rację Diego Maradona, kiedy krytykował selekcjonera reprezentacji Argentyny Sergio Batistę za powołania. Grający w rezerwowym składzie Albicelestes ponieśli totalną klęskę w Abudży i przegrali aż 1:4 z Nigerią. A już w niedzielę ten sam zespół zmierzy się na stadionie Legii z Polakami.
Argentyńczycy zagrali w środę w eksperymentalnym składzie. Na boisku pojawiło się kilku znanych w Europie piłkarzy, jednak żaden z nich nie jest gwiazdą na miarę Leo Messiego, Carlosa Teveza czy Sergio Aguero.
Z kolei Nigeryjczycy między innymi z byłym piłkarzem Wisły - Kalu Uche w składzie, wyszli bardzo zmotywowani na boisko i wypunktowali słabo rozumiejący się zespół z Ameryki Południowej.
To nie był jedyny "polski" akcent. W drugiej połowie na boisku pojawił się Alejandro Ariel Cabral z Legii Warszawa, dla którego był to debiut w kadrze.
Pierwszy gol dla gospodarzy padł już w 10. minucie. Z prawej strony dośrodkował Joel Obi, a po zamieszaniu w polu karnym młodszy z braci Uche – Ikechukwu pokonał Adriana Gabbariniego. Piłka po strzale
Nigeryjczyka odbiła się jeszcze od jednego z obrońców i zmyliła golkipera.
Pierwszy karny z kapelusza
Zespół z Afryki nie zamierzał na tym poprzestawać i wciąż stwarzał sobie kolejne okazje. Przy próbie dośrodkowania Obi tak uderzył, że niemal wrzucił piłkę za kołnierz Gabbariniemu. Argentyńczyk w ostatniej chwili zdołał wybić futbolówkę nad poprzeczkę.
W 26. minucie Super Orły podwyższyły prowadzenie po trafieniu Victora Obinny z rzutu karnego. Jedenastka został podyktowana za wątpliwy faul Federico Fazio na Victorze Anichebie.
Mecz Polaków z Argentyńczykami już w niedzielę. Transmisja od 16:25 w TVP1, TVP Sport o SPORT.TVP.PL
Czytaj również: Smuda: stworzyłem perspektywiczny zespół
To nie był koniec koszmaru Albicelestes w pierwszej połowie. Po jednym ze stałych fragmentów gry gospodarze wyprowadzili szybką kontrę, którą celną główką z bliskiej odległości wykończył młodszy z braci Uche.
Po przerwie przez pewien czas wydawało się, że goście wreszcie zaczną podejmą walkę. Po strzale Alberto Costy piłka trafiła jednak w słupek. Co z tego, skoro w obronie grali tragicznie.
W 51. minucie Emmanuel Emenike przy biernej postawie obrońców, przyjął piłkę po podaniu z głębi pola i ze stoickim spokojem przelobował bramkarza.
Super Orły już nie forsowały tak tempa, a ich rywale wciąż grali na bardzo niskim poziomie. Gry Argentyńczyków nie odmienił Cabral, który pojawił się na boisku w 57. minucie.
Sędziowski kabaret
Do przekomicznej sytuacji doszło w dodatkowym czasie gry. Sędzia najpierw nie wiadomo dlaczego doliczył pięć minut, a potem nie chciał zakończyć spotkania. Żeby tego mało, w 98. minucie podyktował rzut karny za zagranie ręką Nigeryjczyka, który w tej sytuacji przyjął piłkę udem! Karnego wykorzystał Mauro Boselli i arbiter w końcu zagwizdał po raz ostatni.
Nigeria – Argentyna 4:1 (3:0)
Bramki: I.Uche 9, 39, Obinna 26, Emenike 51 – Boselli 90+9-k.
Nigeria: Enyeama (46. Ejide) – Okonkwo (66. Mohammed), Ambrose, Yobo, Taiwo – Obi (71. Ogude), Mikel, K.Uche (46. Musa) – I.Uche, Anichebe (45+1. Emenike), Obinna (79. Utaka)
Argentyna: Gabbarini – Zabaleta, Garay (64. Musacchio), Fazio, Insua – Belluschi (61. Bertolo), Bolatti, Costa (57. Cabral), Gaitan – Boselli, Perotti (69. Jara)
Sędzia: Ibrahim Chaibou (Niger)
Widzów: 30 000