Kamil Grosicki to kolejny polski piłkarz, którego ekipa SPORT.TVP.PL odwiedziła na Wyspach Brytyjskich. Skrzydłowy Hull City opowiedział o kolejnych nieudanych próbach odejścia, o planach na bliską i dalszą przyszłość, a także o "nieśmiertelnym" Arturze Borucu i powrocie Kuby Błaszczykowskiego do Wisły Kraków.
Radosław Przybysz, SPORT.TVP.PL: – "Panie kapitanie" – tak się mam do ciebie zwracać?
Kamil Grosicki: – Nie, spokojnie. Dostałem szansę wyprowadzenia zespołu w jednym meczu, ale na pewno zapamiętam to na długo. To piękna chwila – wyprowadzać zespół w ważnym meczu o punkty, bo to był mecz z Portugalią. Wynik 1:1, więc spisałem się jako kapitan.
– Taka jest teraz hierarchia? Robert Lewandowski, Kamil Glik i ty trzeci?
– Na pewno jestem jednym ze starszych, bardziej doświadczonych zawodników. Tych meczów w reprezentacji mam stażowo bardzo dużo, więc taka była kolejność. A jak będzie w przyszłości, to zobaczymy.
– Mecz z Portugalią był dla Polski ważny i ostatecznie dał nam jakiś mały sukces, bo remis pozwolił nam zachować rozstawienie w losowaniu eliminacji. Jak oceniasz to losowanie? Pierwsze głosy mówią, że jest to grupa stosunkowo łatwa.
– W meczu z Portugalią wszyscy już nas spisywali na straty – że przegramy tam wysoko, tym bardziej po meczu towarzyskim z Czechami, przegranym w Polsce. Ale pomimo osłabień, jak brak Kamila Glika i Roberta Lewandowskiego, pokazaliśmy, że coś w tej drużynie ruszyło i że idziemy do przodu. Ale teraz zaczynają się eliminacje i tu już nie będzie możliwości na wpadki, na pomyłki. Wszystko rozstrzygnie się w tym roku. Co sądzę o tej grupie? Na pewno jest dobra, mieliśmy dobre losowanie. Ale resztę trzeba potwierdzić na boisku. Nigdy nie wygrywa się meczów w słowach, tylko w czynach i tak musimy do tego podchodzić – że w każdym meczu musimy zasuwać na 110 procent.
Jestem spokojny, że będziemy dobrze przygotowani do eliminacji
– Ty na początku roku nie narzekasz na formę w klubie. Z tym zakończeniem kariery w Hull to było tak na poważnie?
– Nie, to było może źle przetłumaczone. Ja powiedziałem, że jakbyśmy awansowali do Premier League, to oczywiście chciałbym związać się z klubem dłuższą umową, przedłużyć kontrakt o trzy lata. Ale karierę będę chciał oczywiście skończyć w Pogoni Szczecin, w moim klubie, w którym się wychowałem. (...) W czerwcu skończę 31 lat, tu mi został rok kontraktu. Zobaczymy, jaka będzie sytuacja po sezonie, czy uda nam się awansować. Wydaje mi się, że jest jeszcze szansa. I oczywiście chciałbym ten kontrakt przedłużyć jak sytuacja klubu się poprawi i będziemy grać w Premier League. A jak zostaniemy w Championship, to zobaczymy. Decyzja należy do właścicieli klubu. Kontrakt kończy mi się po następnym sezonie i jeśli coś ma się dziać, to po tym sezonie musimy już rozmawiać, co dalej ze mną.
– Myślę, że nie są to przypadkowe słowa. Osiadłeś na dobre w Hull? Masz już dość tych dywagacji co pół roku "Co dalej z Grosikiem", "Gdzie trafi Grosik"?
– To wszystko tak naprawdę zaczęło się, gdy przyjechałem do Anglii, do Premier League i spadliśmy. Na początku nie wyobrażałem sobie, że mam grać w drugiej lidze, w Championship. Moje ambicje były tak wysokie, że nie dopuszczałem w ogóle do głowy, że mogę tu zostać. Byłem pewien, że łatwiej się to potoczy. Nie pomogłem też zespołowi do końca, bo ściągano mnie, żeby ten zespół utrzymać i brakowało moich bramek w Premier League. Ale menedżerowie zapewniali mnie, że jak będzie spadek, to co by nie było, my w tej Premier League zostaniemy. Nie było to łatwe – wiemy ile było już tych okienek. Wszyscy chcieli, żebym grał wyżej, ja też tak chciałem, dlatego jak tylko okienka się otwierały, to moje nazwisko się pojawiało. Było w tym trochę i śmiechu, i nerwów, bo wszystko zawsze się działo na ostatni moment.
– Teraz były głosy o zainteresowaniu Middlesbrough i Monaco. Nie chciałbyś do Monaco, do Kamila Glika, do Monte Carlo?
– Były rozmowy, poinformował mnie o nich menedżer, ale wiedziałem od samego początku, że prezydent Hull City nie jest w ogóle skłonny nawet rozmawiać z tymi klubami. Powiedzieli jasno: najlepsi zawodnicy nie opuszczą zespołu w tym okienku transferowym. I tak było.
Były rozmowy z Monaco, ale ja od początku wiedziałem, że tu zostanę
– Chociaż nie jest to ta wymarzona Premier League, to chyba dobrze być w klubie, w którym wiesz na czym stoisz, w którym wiesz, że cię chcą i jesteś ważnym zawodnikiem i który ma wysokie ambicje.
– Tego ten zespół potrzebował – stabilności. Nie że co pół roku albo co rok wymienia się zawodników. Z zespołu, który grał w Premier League, zostałem tylko ja i chyba jeszcze jeden kolega. Tych zawodników już tyle przez te lata przeszło... Co chwilę wymiany, wypożyczenia, potem oni wracali do swoich klubów. Na pewno trener Nigel Adkins dobrze to wszystko poukładał, zaufał mi w tym sezonie bardzo mocno po tych moich nieudanych "wojażach" z transferem. I od tej pory ja się czuję szczęśliwy, klub jest zadowolony. Wydaje mi się, że jak teraz zapytasz kibiców, to nikt ci nie powie złego słowa na Kamila Grosickiego.
– Z Jarrodem Bowenem tworzycie duet bardzo groźnych skrzydłowych. Był piłkarz Hull, Peter Swan, nazwał was najgroźniejszym duetem w Championship.
– Nie gramy w ataku, tylko na bokach pomocy, a Jarrod strzelił bardzo dużo goli, bo chyba 15 (w momencie przeprowadzania wywiadu – przyp. red.). Ja trochę mniej, ale mam za to dużo asyst.
– W grudniu był taki zakład z prezesem Bońkiem na Twitterze, ostatecznie przez ciebie przegrany.
– Zabrakło jednego meczu. Ostatni mecz, w którym miałem strzelić gola, grałem 28 grudnia, a strzeliłem 1 stycznia, czyli o jedną kolejkę się spóźniłem. Ale za to zdobyłem wtedy dwie bramki.
– Śledzisz sytuację Polaków grających w Premier League?
– Cieszę się, że regularnie grać zaczął Jan Bednarek, bo to młody zawodnik, który potrzebuje gry, a jest ważnym ogniwem naszej reprezentacji. Widać było jak trener Brzęczek na niego stawia. Mimo że nie łapał się nawet do osiemnastki meczowej w klubie w zeszłym roku, to w reprezentacji grał w pierwszym składzie i raczej nie zawodził trenera. Przed nim duża kariera. Wrócił do formy, gra w pierwszym składzie, więc tylko się cieszyć. Oczywiście cieszę się też, że Artur Boruc wrócił do bramki i grał bardzo dobrze w tych meczach, które wygrywali. Cieszę się, bo kolegujemy się już trochę czasu, zawsze jak jest czas wolny, to spotykamy się z rodzinami w Londynie i na pewno jak teraz się spotkamy, to Artur przyjedzie bardziej uśmiechnięty, bo zaczął grać.
– On jest niezniszczalny...
– Co z nim zawsze gadam na koniec sezonu, to mówi, że jeszcze przedłuża kontrakt. Tylko się cieszyć. Marzyłoby mi się, żeby w tym wieku jeszcze grać w piłkę, już nie mówię, że na takim poziomie, w Premier League. Wiadomo, że z bramkarzami jest trochę inaczej niż z zawodnikami z pola, ale wielki szacunek dla Artura, że jest już tyle lat na takim poziomie.
– Porozmawiajmy o jeszcze jednym z twoich doświadczonych kolegów, z którym spędziłeś wiele lat w reprezentacji. Kuba Błaszczykowski – wrócił teraz do Wisły Kraków, głośna historia, żyliśmy tym wszyscy.
– Dobrze, że sytuacja powoli wychodzi na prostą. Oczywiście życzę temu klubowi jak najlepiej, bo jest to klub w naszym kraju wybitny.
Kuba już w październiku mówił mi, że zimą wróci do Wisły
Ale chyba nie wiedział, że tam jest aż tak źle, że będzie musiał pożyczać klubowi swoje pieniądze. Mam nadzieję, że ta historia zakończy się sukcesem, że Wisła wyjdzie na prostą i że nie będzie dochodziło do takich sytuacji, że piłkarz będzie grał za darmo, bo nie stać klubu, żeby mu płacić. Kuba dużo zawdzięcza Wiśle i był to piękny gest z jego strony.