Czy ktoś mógł przypuszczać, kiedy rozpoczynaliśmy mistrzostwa świata w hokeju na lodzie od meczu Szwecja – Szwajcaria, że spotkanie z udziałem tych samych zespołów zakończy imprezę? Początek transmisji w TVP Sport i SPORT.TVP.PL o 20:20. Wcześniej od 15:55 transmisja meczu o 3. miejsce: Finlandia – USA.
Inauguracyjną porażkę gospodarzy uznano za dużą niespodziankę, ale z gatunku tzw. "wypadków przy pracy", na które faworyci w tego typu turniejach – maratonach mogą sobie czasem pozwolić. Z drugiej strony czekaliśmy na słabszy dzień Helwetów, na załamanie się świetnie funkcjonującego systemu gry, czy po prostu zmęczenie fizyczne. Nic takiego jednak do ostatniego dnia mistrzostw nie nastąpiło. To Szwedzi męczyli się w kolejnych spotkaniach fazy grupowej nie zachwycając formą, a Szwajcarzy wygrywali mecz za meczem...
Bez względu na wynik finałowej potyczki to właśnie Szwajcaria jest największą rewelacją tegorocznego turnieju. Mimo braku awansu do ćwierćfinału w dwu poprzednich sezonach pozwolono spokojnie pracować kanadyjskiemu trenerowi Seanowi Simpsonowi, który wcześniej doprowadził zespół ZSC Lions Zurych do zwycięstwa w hokejowej Lidze Mistrzów. Ten spokojnie dołączył do drużyny kilku młodych debiutantów i zdołał przekonać zespół do żelaznej dyscypliny taktycznej popartej doskonałym przygotowaniem fizycznym. Podobnie jak wcześniej prowadzone przez Simpsona zurychskie Lwy tak teraz reprezentacja Szwajcarii znakomicie radzi sobie w destrukcji utrudniając przeprowadzanie akcji swoim kolejnym rywalom. Do tego dochodzą krótkie 30 – 40 sekundowe zmiany, równomiernie rozłożony ciężar gry na 4 pełne formacje i doskonała postawa obu bramkarzy.
Szwajcarzy w całym turnieju stracili najmniej bramek, a że poparli to bardzo dobrą skutecznością w ataku zdołali przebić się aż do finału, choć wcześniej nigdy ta sztuka im się nie udała. Obecne sukcesy Helwetów to efekt zainwestowania w rozwój hokeja na lodzie w tym kraju dużych pieniędzy kilkanaście lat temu, stworzenie mocnej ligi otwartej na obcokrajowców, dodajmy mocnych obcokrajowców, oraz przede wszystkim szkolenie młodzieży w oparciu o dopracowany, dobrze funkcjonujący system. I to jest chyba jedyna droga, także dla Polski, która przecież jeszcze 20 lat temu była dla Szwajcarii równorzędnym przeciwnikiem, a 40 lat temu ogrywała ją bez problemów.
Finał Szwecja – Szwajcaria zapowiada się pasjonująco i trudno w nim wskazać faworyta. Medaliści poprzednich mistrzostw: Rosja, Słowacja i Czechy tym razem odpadli już w ćwierćfinałach, a czwarta przed rokiem Finlandia znowu powalczy tylko o brązowy medal. Można więc śmiało powiedzieć, że mistrzostwa, choć pozbawione wielu gwiazd, były jednak bardzo ciekawe i pełne niespodziewanych rozstrzygnięć. Dla hokeja na lodzie to niewątpliwie bardzo dobrze.
A dla polskiego hokeja byłoby dobrze gdybyśmy znaleźli sponsora, który pozwoliłby pójść "szwajcarską drogą". Na początek proponuję jednak, aby z okazji zbliżającego się historycznego 1000-go meczu naszej reprezentacji narodowej zaprosić do udziału w nim właśnie Szwajcarię. Trzeba się pośpieszyć, bo z racji sukcesu w tegorocznych mistrzostwach Helweci staną się teraz bardzo cennym rywalem dla wszystkich i niedługo mogą nie mieć wolnych terminów…