{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Ten dobry, ten zły i ten stary
Jerzy Chromik /Cmentarze pełne są niezastąpionych – słyszą ci, którzy przeceniają swoje role społeczne. Tak mawiają też ci, których nie wzrusza czas pożegnań.
Ostatnia kolejka, poza spadkiem Bełchatowa, przyniosła też spektakularne odejścia. Są wprawdzie odejścia, które dają nowy rodzaj obecności, ale te akurat zastanawiają, a nawet zatrważają. Co i kto po nich? Życie nie znosi próżni, pokażą się nowi – uspokajają optymiści. To prawda, jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było. Ale gdy gra tylko Radio Nostalgia, to żal weteranów...
W Wiśle niepotrzebny okazał się Kamil Kosowski. Niechciany w Bełchatowie wrócił na stare śmieci. Miał być tylko uzupełnieniem słabnącej drużyny na pierwsze lub ostatnie dwa kwadranse przed końcem. Szybko okazało się, że bez niego zespół nie ma po co wychodzić z szatni. A w tej szatni był jedynym, który miał coś do powiedzenia. Bo to gracz, który mówił z sensem i ładnie po polsku...
Pod poznańskim dachem żegnano Ivana Djurdjevicia i Piotra R. Reissa wrzucono do Warty podczas czystki pokorupcyjnej, ale jakoś zreflektowano się, że jego miejsce na starość jest przy Bułgarskiej. Lepiej późno niż po zakończeniu kariery. Zawieszone w sektorze koszulki graczy były jak garnitury w szafie po zmarłym ojcu. Są kluby, gdzie zastrzega się niektóre numery, bo lepszych piłkarzy nie będzie...
Przy Łazienkowskiej rozstano się z Michałem Żewłakowem, Choto i Ljuboją. Na trybunie północnej pojawił się skrawek płótna z napisem – Danijel, hvala za sve. Zrozumiałe? Było wielu, którzy przychodzili tylko dla niego. 20 minut przed końcem sezonu to nie był dobry sposób na pożegnanie tej klasy gracza. Prawdziwego prezesa poznaje się po tym jak kończy, a nie jak zaczyna...
Odszedł także Tomasz Frankowski. Paradoksalnie z trenerem, który nie widział potrzeby wystawiania go do gry. Franek był nie tylko łowcą bramek, był także kolekcjonerem serc kibiców. Nie tylko w Krakowie i Białymstoku. Zdążył zapisać się w annałach ekstraklasy, ale niebo i tak swoje wiedziało. Ostatni wywiad dla C+ był w deszczu i przy trzasku piorunów. Symbol wszystkich pożegnań tego sezonu!
Dziękujemy Wam za wszystko opuszczający tę ekstraklasę. Bez Was będzie jeszcze smutniej. Nie tylko w Bełchatowie...