| Koszykówka / Rozgrywki ligowe
Tony Weeden zdobył 34 punkty, trafiając 10 razy za trzy i poprowadził Polpharmę do zwycięstwa nad Stalą 69:66.
Przed sobotnim spotkaniem Stali z Polpharmą, nie bez przyczyny wszystkie oczy kibiców zwrócone były na najlepszego zawodnika gości, Tony’ego Weeden’a. Amerykanin, rzucając 34 punkty, nie zawiódł. Grał koncertowo i zapewnił swojej drużynie cenne zwycięstwo.
Z kolei w drużynie gospodarzy dobra partię rozgrywał Marek Miszczuk. Jednak 28 punktów nie starczyło do kolejnego, trzeciego zwycięstwa z rzędu.
Mecz rozpoczął się znakomicie dla gospodarzy. Pierwsze pięć z punktów rzucił Miszczuk i Stal po zaledwie minucie prowadziła 5:0. Środkowy Stalówki w tej części gry grał rewelacyjnie. Zawodnik Stali nie tylko trafiał z za linii 6.25 ale również dobrze radził sobie pod koszem z Patrick’em Okaforem i to dzięki jego piętnastu punktom Stal po pierwszej kwarcie remisowała z Polpharmą 21:21.
Druga odsłona rozpoczęła się od nieskutecznych rzutów z obydwu stron. Po ponad dwóch minutach pierwsze punkty z gry zdobył Maciej Klima. Silny skrzydłowy ładnie zagrał z Jarred]em Loyd’em pick n’ roll’a i efektownie wsadził piłkę do kosza. W dalszej części gry nie małe umiejętności zaprezentował Weeden, które w drugiej kwarcie rzucił 11 punktów. Dzięki wysokiej skuteczności Amerykanina z obwodu – 75 % - goście na przerwę schodzili prowadząc 36:42.
Na drugą połowę podopieczni Pamuły wyszli mało skoncentrowani i nieskuteczni. Po dwóch szybkich rzutach Łukasza Majewskiego oraz Piotra Dąbrowskiego goście prowadzili 38:47. Słabo grał przede wszystkim Loyd, który na siłę i w pojedynkę próbował odrobić kilkupunktową stratę drużyny Stali. Na dodatek, dwie minuty przed końcem tej kwarty piąte i zarazem ostatnie przewinienie otrzymał Klima i Stal została w tym meczu z jednym, nominalnym środkowym. W końcówce trzeciej odsłony dobrze zagrał ponownie Weeden. Amerykanin po raz kolejny sprytnie uwolnił się obrońcom Stali po czy celnie trafił z dystansu dając prowadzenie Polpharmie 46:56.
Prawdziwe emocje zaczęły się jednak w czwartej kwarcie. Od mocnego uderzenia rozpoczęli gospodarze. Najpierw trzy punkty w akcji 2+1 zdobył Loyd a chwilę później Michał Gabiński, który trafił spod kosza po wcześniejszej stracie Weeden’a. Widząc nieporadność swoich podopiecznych, trener Polpharmy poprosił o czas. W tym momencie goście prowadzili już tylko 51:56 co zapowiadało pełną emocji końcówkę. Chwila przerwy dobrze podziałała na zawodników ze Starogardu Gdańskiego, którzy na sześć minut przed końcem spotkania zwiększyli prowadzenie do dziewięciu oczek (54:63).
Gospodarze szybko rzucili się do odrabiania strat i za sprawą Loyda, Gabińskiego i celnej trójce Miszczuka, Polpharma prowadziła już tylko 62:63. Na 1:20 przed końcem spotkania Stal objęła prowadzenie. Po stracie piłki przez Weeden;a, dwa punkty wejściem pod kosz zdobył Loyd. Emocje sięgnęły zenitu w ostatnich dwunastu sekundach tego spotkania. Goście Na tablicy widniał wówczas remis 66:66 jednak to goście byli w posiadaniu piłki. Wszystkie oczy w hali zwrócone były na Weeden’a, który na nieszczęście gospodarzy nie zawiódł. Amerykanin dość szczęśliwie ograł Davida Godbolda i w ostatniej sekundzie spotkania celnie trafił za trzy punkty czym uciszył głośno gwiżdżącą stalowowolską publiczność.
Stal Stalowa Wola - Polpharma Starogard Gdański 66:69 (21:21, 15:21, 10:14, 20:13).
Stal: Marek Miszczuk 28, Jarryd Loyd 14, David Godbold 7, Marius Kasiulevicius 6, Michał Gabiński 4, Michał Wołoszyn 4, Maciej Klima 2, Marcin Malczyk 1, Rafał Partyka 0, Jacek Jarecki 0.
Polpharma: Tony Weeden 34, Patrick Okafor 13, Łukasz Majewski 5, Tomasz Ochońko 4, Uros Mirkovic 4 Damian Kulig 4, Piotr Dąbrowski 3, Brody Angley 2, Mitar Trivunovic 0.