19 sie 2013 | Piłka nożna

Złe piłkarskie emocje. Kibole znów szaleją

Pseudokibice Legii Warszawa (fot. PAP/Bartłomiej Zborowski)

Łomianki, Bełchatów, plaża w Gdyni – co łączy te trzy miejsca? Piłkarscy kibole w roli głównej. W ostatni weekend znów zatruli sportowe środowisko.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

W Łomiankach pseudokibice Legii Warszawa dali się we znaki podczas meczu MKS Polonii Warszawa. W Bełchatowie była bitwa na trybunach podczas meczu Pucharu Polski tamtejszego GKS-u z Górnikiem Zabrze. Z kolei na gdyńskiej plaży kibole z Chorzowa pobili meksykańskich marynarzy.

Jak zrobić z szerzącym się chuligaństwem? – Trzeba rozwiązać ten problem z wyczuciem. Czasami gest dobrej woli wystarczy, by załagodzić sytuację. Czasami jest jednak zupełnie zbędny, bo kibole czują się bezkarni – twierdzi Mikołaj Bednarz, przewodniczący komisji dyscyplinarnej PZPN. – Problem jest szerszy, ma wymiar społeczny. W Polsce mamy do czynienia z biedą. Na 250 tysięcy posiadaczy kart kibica, ze 100 tysięcy ma kłopoty z funkcjonowanie z dnia na dzień. Tacy ludzie szukają atrakcji, są podatni na różne złe wpływy. Wierzę, że Ci ludzie sami będą kontrolować własne grupy i będą chcieli eliminować negatywne zachowania, ale to nie stanie się z dnia na dzień – mówi Bogusław Leśnodorski, prezes Legii.

Prawo przewiduje zakazy stadionowe i surowe kary. Problem w tym, że nie zawsze prawo jest egzekwowane. – Prawo jest dobre, ale źle stosowane. W Świnoujściu rozrabiało 8 kibiców Dolcanu Ząbki. Osądzono czterech, jeden dostał zakaz i to w samym Świnoujściu. Podobnie było z kibicami Korony w Pińczowie, dostali zakaz tylko w tej miejscowości – twierdzi Mirosław Starczewski, sekretarz komisji ds. bezpieczeństwa PZPN.

– Nie wszystkie kluby chcą stosować zakazy stadionowe, bo boją się spadku frekwencji. To jest brak konsekwencji – dodaje Bednarz.

W walce z kibolami powszechnie stosuje się jedną karę – zamykanie poszczególnych trybun, lub całych stadionów. – To na pewno jest błędem. Nie można stosować odpowiedzialności zbiorowej. To pójście na skróty. Uderza w normalnych kibiców. Poza tym nie na wszystkich stadionach jest monitoring. To klucz do sprawy – twierdzi Wojciech Zieliński, przewodniczący komisji ds. prawnych PZPN.

Cała debata w "Przeglądzie Sportowym"