Od tego sezonu w Premier League sędziowie korzystają z technologii goal-line. Pomoc specjalistycznej aparatury przydała się już w pierwszej kolejce podczas meczu Chelsea – Hull. Na Stamford Bridge wszystko zadziałało jak trzeba.
To była końcówka pierwszej połowy spotkania The Blues z beniaminkiem. Gospodarze prowadzili 2:0, ale już w doliczonym czasie mieli jeszcze jedną okazję. Z rzutu rożnego dośrodkowywał Frank Lampard, a do główki najwyżej wyskoczył Branislav Ivanović. Bramkarz Hull Allan McGregor obronił z najwyższym trudem, zatrzymując piłkę na wysokości linii bramkowej. Ale czy futbolówka nie przekroczyła jej pełnym obwodem?
Gdyby tak było, specjalny zegarek na przegubie sędziego zacząłby wibrować. Tymczasem Jonathan Moss nie poczuł żadnego drżenia i gra toczyła się dalej. Piłkarze Chelsea nie protestowali, a menedżerowie – Jose Mourinho i Steve Bruce wymienili tylko uprzejmości schodząc do szatni.
O słuszności decyzji sędziego i prawidłowym funkcjonowania technologii goal-line przekonały powtórki telewizyjne. Analiza "sokolego oka" została nawet wyświetlona w przerwie meczu na telebimach stadionu Stamford Bridge.
– Dokładnie było widać, że piłka nie przekroczyła linii bramkowej. Technologia się sprawdziła, więc nie będzie żadnej dalszej dyskusji na temat tej sytuacji – cieszył się po meczu pomocnik Chelsea, Kevin de Bruyne w rozmowie ze stacją Sky Sports 1.
W kwietniu tego roku angielska federacja (FA) zdecydowała o wprowadzeniu technologii goal-line w Premier League od sezonu 2013/14.