{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Kuszczak: chcę być numerem 1

Tomasz Kuszczak cieszy się z regularnych występów w Manchesterze United. Chciałby zostać podstawowym bramkarzem Czerwonych Diabłów przez wiele lat. Wywiad z zawodnikiem Czerwonych Diabłów przeprowadził Marek Wawrzynkowski, dziennikarz „Przeglądu Sportowego”.
Zobacz też: Czerwone Diabły za burtą FA Cup!
Reprezentant Polski coraz częściej występuje w pierwszym składzie Czerwonych Diabłów. Nie wymaga to specjalnej mobilizacji ze strony sir Aleksa Fergusona. – Mam po prostu robotę i muszę ją dobrze wykonać – nie puszczać bramek. Domagałem się od dawna swojej szansy, mówiłem, że chcę grać. Mam nadzieję, że moje występy przekonają trenera, że mogę być bramkarzem numer jeden w United na wiele lat. To jest mój cel i wydaje mi się, że jestem na dobrej drodze.
Pierwszy bramkarz Manchesteru United Edwin van der Saar wyjechał do Holandii, gdzie opiekuje się swoją chorą żoną. – Jeśli trener miał świadomość, że może pozwolić sobie na danie wolnego takiemu bramkarzowi, jak Edwin van der Saar, bo ma mnie, to na pewno jest powód do satysfakcji. Tym bardziej, że przecież mieliśmy w drużynie sporo kontuzji i od bramkarza sporo w tych ostatnich meczach zależało. To pokazuje, że nie tylko ja widzę postępy, które robię. Widzi je też sir Alex.
- Cieszę się z tego co mam. Z każdego meczu. A każdy następny traktuję jako najważniejszy w swoim życiu – zadeklarował Kuszczak, który zaznaczył, że grając w Manchesterze United musiał nauczyć się radzić sobie z presją. – W piłce nożnej wiadomo, bramki się puszcza. Moim celem jest puścić ich jak najmniej. Jeśli gram na zero z tyłu to znaczy, że wszystko było w porządku. Jak to mówią Anglicy: „No goals, no problem”.
Tomasz Kuszczak przyznał, że trudniejszym zadaniem do wykonania jest utrzymanie się na szczycie, niż wdrapanie się na niego. – Gdy przechodziłem do Manchesteru United było to sensacją. Ja wtedy jednak już doskonale rozumiałem, że to dopiero początek. Teraz jestem tu cztery lata i chciałbym zostać przez następne dziesięć. Pod koniec sezonu mój menedżer siądzie do rozmów i zobaczymy, czy jest to możliwe.