Boksujący w wadze junior ciężkiej Łukasz Janik stanie 2 listopada przed życiową szansą. W nowojorskiej Madison Square Garden zmierzy się z Olą Afolabim, Brytyjczykiem nigeryjskiego pochodzenia, w walce o mistrzostwo świata federacji IBO.
Pojedynek o wakujący pas International Boxing Organization (to federacja spoza wielkiej czwórki –WBC, WBA, IBF, WBO) z byłym mistrzem świata WBO Afolabim to przełomowy moment w karierze Polaka.
– Taka okazja może się już nie powtórzyć. Stawiam wszystko na jedną kartę i liczę na swoją żelazną kondycję – powiedział Janik.
Tytuły IBO zdobywali w swojej karierze m.in. Roy Jones Jr. i Lennox Lewis. 28-letni pięściarz z Jeleniej Góry zdaje sobie sprawę z tego, że niewielu liczy na jego wygraną, ale w tym właśnie upatruje swojej szansy.
– Także dla Afolabiego jestem bokserem anonimowym. To może osłabić jego czujność i stworzyć mi sposobność zaskoczenia go celnym ciosem. Rywal czasami opuszcza prawą rękę. Wtedy nadarza się okazja uderzenia lewym sierpem. Brytyjczyk znany jest wprawdzie z odpornej szczęki, ale może uda mi się wykorzystać moment jego nieuwagi i zakończyć wcześniej pojedynek – stwierdził Polak.
Ale nadzieje pokłada przede wszystkim w przygotowaniu wytrzymałościowym. – Od początku kariery znany byłem z dobrej kondycji, a z biegiem lat udoskonaliłem ten atut. Z tą myślą 16 razy wbiegałem na Śnieżkę, najwyższy szczyt Karkonoszy – przyznał Janik, który przygotowywał się pod okiem brata Rafała, szkoleniowca w klubie Janik Boks Jelenia Góra.
Pytany o taktykę, odparł: – Od samego początku będę się starał narzucić wysokie tempo. Ale będę też uważał zwłaszcza na kontry Afolabiego – zdradził Janik.
Jako zawodowiec od 2006 roku Janik walczył 27 razy, przegrał raz – z Mateuszem Masternakiem. – Bardzo bym chciał spotkać się z nim ponownie i wziąć rewanż – zakończył.