07 lis 2013 | Piłka nożna / Liga Europy

Białas: Legia powinna skoncentrować się na lidze

Helio Pinto (fot. PAP/Bartłomiej Zborowski)

Kuba Żychliński

Europejskie puchary są już dla Legii stracone? Mistrzowie Polski nie zdobyli punktu ani bramki w trzech meczach Ligi Europejskiej. Były trener Wojskowych, Stefan Białas, uważa, że zespół z Łazienkowskiej powinien skupić się na zdobywaniu punktów w T-Mobile Ekstraklasie.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

SPORT.TVP.PL: – W czwartek Legia zagra mecz o wszystko w Lidze Europejskiej. Na Pepsi Arenę przyjedzie Trabzonspor, który u siebie wygrał 2:0. Jak pan ocenia szanse mistrzów Polski w tym spotkaniu?
Stefan Białas: – Piłkarze Legii na pewno będą żądni rewanżu za porażkę z Turcji, ale to spotkanie nie ma wielkiego znaczenia. Gdy Legia odpadła z eliminacji Ligi Mistrzów, stało się dla mnie jasne, że Liga Europejska powinna być tylko poligonem. W tych spotkaniach zawodnicy powinni przede wszystkim zdobywać doświadczenie, aby w przyszłym sezonie osiągnąć cel, czyli fazę grupową Champions League.

– Wciąż są jednak szanse na awans. Legia powinna zagrać ofensywnie i za wszelką cenę walczyć o zwycięstwo?
– Moim zdaniem, ustawienie nie ma wielkiego znaczenia. Legia powinna przede wszystkim udoskonalać swój system gry. Poprawiać błędy, co przełoży się na postawę w T-Mobile Ekstraklasie. Oczywiście, nie oznacza to, że w Lidze Europejskiej trzeba przegrywać wszystkie mecze i nie strzelać gole. Najważniejsza jest jednak liga, obrona tytułu i walka o Ligę Mistrzów w przyszłym sezonie.

– Co jest głównym problemem Wojskowych?
– Bez wątpienia sytuacja kadrowa. Legia to nie jest ta sama drużyna, co na początku sezonu. Mówiło się, że trener Jan Urban ma bardzo długą ławkę, ale teraz wypadł mu cały zespół. Nie chodzi tylko o tych piłkarzy, którzy nie mogą grać, ale także o rywalizację. Ta jest dużo mniejsza, miejsca w składzie są "tańsze" i stąd gorsza forma. Zawodnicy starają się pokazać z jak najlepszej strony, ale nie muszą się specjalnie obawiać, że w kolejnym meczu nie wyjdą na murawę.

– To przekłada się też na kondycję...
– Mecze są często, a grają w zasadzie ci sami zawodnicy. Gdy spojrzy się na ławkę rezerwowych, są tam nazwiska, których w normalnej sytuacji by nie było. To jest katastrofa. Nie mówię, że ci piłkarze, którzy na niej są, na to nie zasługują, ale gdyby nie kontuzje, byliby wprowadzani do zespołu w kolejnych miesiącach lub sezonach. Kadra jest za mała i nie ma w niej rotacji.

Tomasz Brzyski i Adrian Mierzejewski

– Kogo najbardziej brakuje?
– Marka Saganowskiego i Miroslava Radovicia. Oni wraz z Dusanem Kuciakiem i kilkoma piłkarzami – np. Inakim Astizem – tworzyli szkielet tego zespołu. To do nich dokładani byli inni zawodnicy. Brakuje najważniejszych ogniw.

– Czy ktoś z grających szczególnie zawodzi?
– Bardzo łatwo jest kogoś oskarżyć, obrazić, ale nie o to chodzi. Głównym powodem słabszej gry jest brak rywalizacji. O miejsce w składzie jest zbyt łatwo.

– W Legii są też nowi zawodnicy jak Henrik Ojamaa czy Helio Pinto. Spełniają oczekiwania?
– Na pewno można było spodziewać się po nich więcej. Ale znów wychodzi ten sam problem, czyli brak rywalizacji. Nie powiem, że ktoś nie daje z siebie wszystkiego. Gdy jednak trzeba codziennie walczyć o miejsce w składzie, bardziej się mobilizuje, gra się lepiej.

– Problemem Legii są też błędy w obronie. To wynik braku koncentracji czy po prostu braku umiejętności?
– Zdecydowanie koncentracji. Pokazał to choćby mecz z Zawiszą Bydgoszcz. Legia jechała tam jako faworyt i myślała, że łatwo wygra, ale zlekceważyła przeciwnika. To samo zrobiła też Wisła Kraków, a Zawisza znakomicie to wykorzystał.

– Na koniec, czy pokusi się pan o wytypowanie wyniku meczu z Trabzonsporem?
– Sądzę, że będzie to bramkowy remis. Trabzonspor to dobra drużyna, ale nie aż tak dobra, aby nie dać sobie strzelić. Legia też kiedyś musi zdobyć bramkę i myślę, że jest w stanie zrobić to w czwartek. Nie wiem, czy będzie 1:1, czy 2:2, ale stawiam na taki rezultat. To powinien być przyjemny mecz dla kibiców.