Leo Messi może nie zagrać nawet przez dwa miesiące. Wszystko przez powracające problemy z udem. Jordi Ardevol, były szef sztabu medycznego Barcelony, o kontuzję piłkarza obwinia... władze katalońskiego klubu.
To trzeci uraz Argentyńczyka w tym sezonie. Ardevol wierzy, że źródeł problemu należy szukać w kłopotach zdrowotnych piłkarza z końcówki poprzednich rozgrywek. – Od chwili, w której zawodnik odniesie kontuzję, ten uraz pozostaje w jego głowie aż do samego końca. Trzeba umieć oddzielić mózg od mięśni – powiedział lekarz.
– Klub skupia się na tym, żeby zawodnik jak najszybciej wrócił do gry, zapominając o tym, że ta kontuzja zostaje mu w głowie. Messi po drobnych urazach w poprzednim sezonie nigdy do końca nie wyzdrowiał. Powinien zostać otoczony lepszą opieką. On psychicznie nigdy nie wrócił do stanu zero – stwierdził.
Ardevol uważa, że tym razem Barcelona powinna dać Messiemu więcej czasu na powrót do pełni formy. – Nie powinien wrócić na boisko aż do chwili, gdy będzie w 100 procentach sprawny. Wiele czynników może jednak skomplikować tę kwestię. Pragnienie piłkarza, by wrócić najszybciej jak się da, potrzeby drużyny, presja środowiskowa, mistrzostwa świata na horyzoncie – to wszystko nie sprzyja jego rekonwalescencji – zakończył były pracownik klubu z Camp Nou.
Władze Barcelony potwierdziły, że kontuzja Messiego wykluczy go z gry na około osiem tygodni. Oznacza to, że argentyńskiego napastnika prawdopodobnie nie zobaczymy już na boisku w tym roku kalendarzowym.