{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Ligocki pojedna się z prezesem
Mateusz Ligocki jest gotów przeprosić za swoje słowa Macieja Jodkę. Planuje również pojednać się z prezesem Markiem Królem. O możliwości zażegnania konfliktu w kadrze polskich snowboardzistów informuje „Dziennik Polski”.
Prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego Piotr Nurowski postanowił zażegnać konflikt w ekipie snowboardzistów, udających się na igrzyska do Vancouver. Na spotkanie do Warszawy zaprosił Mateusza Ligockiego oraz prezesa Polskiego Związku Snowboardowego Marka Króla i drugiego olimpijczyka Macieja Jodkę. – Cieszę się, że do tego dojdzie. Nie chcę, by w Kanadzie ktoś odwracał się do mnie plecami, albo patrzył na mnie bykiem. Chcę, by w naszej ekipie panowała dobra atmosfera. Stać mnie na to, by powiedzieć „przepraszam” i uścisnąć dłoń prezesowi i Maciejowi Jodko. Pytanie tylko, czy to słowo przejdzie przez gardło panu Królowi.
Do konfliktu doszło na skutek wypowiedzi Mateusza Ligockiego, który publicznie podważył nominację Jodki do konkursu w snowboardcrossie. Powiedział w jednym z wywiadów, że osiągnięcia jego i Jodki są jak mercedes i „maluch”. Zdaniem zawodnika, brak nominacji do kadry olimpijskiej, miał być zemstą prezesa Króla za to, że kilka miesięcy wcześniej odmówił podpisania regulaminu związkowego.
- Nie powinienem był wypowiadać takich słów, dlatego jestem gotów publicznie przeprosić – zadeklarował Ligocki. Dodał, że bardzo przeżył wieść, że nie pojedzie na igrzyska do Vancouver. – Schudłem kilka kilo, nie mogłem spać po nocach. Byłem bliski depresji, różne myśli przychodziły mi do głowy. Nawet takie, by natychmiast zakończyć karierę. Na szczęście wspierała mnie rodzina i znajomi.