Przygoda z hokejem rozpoczęła się dla jednego z najsłynniejszych polskich graczy ligi NHL Mariusza Czerkawskiego w Wigilię 1979 r. – Dostałem na Święta Bożego Narodzenia, spędzane u dziadków, łyżwy. To był prezent na całe życie – powiedział.
– Gdy zobaczyłem pod choinką łyżwy nie mogłem się doczekać, by je założyć.
Uprosiłem tatę, by wylał wodą taki placyk na posesji dziadków, by od rana w
pierwszy dzień świąt ślizgać się koło domu. Oczywiście na początku
przewracałem się jak każdy, kto zaczyna, ale bardzo mi się to podobało –
wspomina zawodnik, który zadebiutował na taflach ligi NHL w barwach Boston
Bruins 9 kwietnia 1994 roku. Występował także w Edmonton Oilers, New York
Islanders, Montreal Canadiens i Toronto Maple Leafs.
Zabawa na ślizgawkach i domowym lodowisku trwała niespełna rok. Potem
przyszły treningi w GKS Tychy. – W wieku ośmiu lat rodzice zapisali mnie do klubu na regularne treningi. Już
po kilku zajęciach wiedziałem, że to będzie nie tylko moje hobby, ale coś
więcej, choć nie mogłem przypuszczać wówczas, że tak ułoży się moja kariera – powiedział uczestnik 50., jubileuszowego Meczu All Stars Game, który odbył
się w lutym 2000 roku w Toronto.
Czerkawskiemu Wigilia kojarzy się przede wszystkim z jedną potrawą... karpiem. – Wigilia to polskie tradycyjne potrawy, ale przede wszystkim karp. Bez niego
nie wyobrażam sobie tego wieczoru. I jem go wyłącznie na Wigilię. Pamiętam z
czasów występu w Bruins, że przez pół dnia jeździłem z moim amerykańskim
kolegą i szukaliśmy karpia. Nie był w stanie zrozumieć dlaczego tak mi zależy
właśnie na tej rybie, skoro są inne dużo smaczniejsze. W końcu się udało
kupić karpia w sklepie położonym gdzieś na granicy polskiej i rosyjskiej
dzielnicy Bostonu – dodał.
Oprócz karpia dla hokeisty, który występował także w Skandynawii Wigilia ma
zapach... – Choinki, zupy grzybowej - bo jestem z tej grupy, która jest
przekonana o jej wyższości nad barszczem - oraz makowca. Gdy grałem w
Szwecji, zawsze udawało mi się przylecieć na trzy, cztery dni do kraju, by
poczuć tak naprawdę Święta Bożego Narodzenia. Za oceanem nie było to możliwe,
bo zazwyczaj graliśmy między Wigilią a Nowym Rokiem. Zawsze jednak starałem
się, by spędzić ten czas w gronie polskich znajomych – dodał zawodnik, który
karierę zakończył w ekipie Bruins w 2006 roku.
41-letni były reprezentant Polski przyznał, że nie pamięta, kiedy stracił
wiarę w świętego Mikołaja. – W świętego Mikołaja wierzę cały czas. Mówiąc poważnie, to nie pamiętam,
kiedy i w jakich okolicznościach pozbyłem się złudzeń. Mam młodszego o ponad
dziesięć lat kuzyna i pamiętam, że to właśnie na nim była skupiona uwaga
całej rodziny, ale także moja, by utrzymać sprawę prezentów w tajemnicy –
przyznał.
Hokeista, który w NHL rozegrał 787 meczów, tegoroczne święta spędza w
Zakopanem. – Jestem po raz kolejny w tym czasie pod Tatrami. Zasiadamy do stołu z rodziną
i przyjaciółmi. Na szczęście nie muszę się troszczyć o przygotowanie potraw.
Nie ukrywam, że kuchnię raczej omijam z daleka. Na pasterkę się nie wybiorę,
bo mam czteroipółletniego synka, ale na pewno odwiedzimy zakopiańskie szopki
i stajenki – dodał.