27 gru 2013 | Piłka nożna / Anglia

Rodgers grzmi po hicie. "Sędziowie byli straszni"

Sędzia Lee Mason, Luis Suarez i Vincent Kompany (fot. Getty Images)

KŻ

Liverpool przegrał w środę z Manchesterem City 1:2 (1:2). Szkoleniowiec The Reds Brendan Rodgers był dumny z postawy swoich piłkarzy i bardzo rozgoryczony pracą arbitrów.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Hit 18. kolejki Premier League nie rozczarował. Liverpool i Manchester City stworzyły wspaniałe widowisko, ale sędziowie nie dostosowali się do poziomu. W pierwszej połowie pozbawili The Reds kapitalnej okazji, gdy Raheem Sterling wychodził na czystą pozycję. Arbiter Lee Mason odgwizdał pozycję spaloną Anglika, ale powtórki potwierdziły, że był w grubym błędzie. Piłkarze z Anfield domagali się także podyktowania rzutu karnego na Luisie Suarezie. The Reds mieli swoje szanse, ale przegrali po golach Vincenta Kompany’ego i Alvaro Negredo. Do siatki The Citzens trafił Philippe Coutinho.

– Jestem bardzo dumny ze swoich piłkarzy. Moim zdaniem zagrali rewelacyjnie. Rzadko wypowiadam się na temat arbitrów, ale w tym meczu byli po prostu straszni. Nic nie układało się po naszej myśli Nic nie układało się po naszej myśli – mówił po spotkaniu Brendan Rodgers.

– Od czego mam zacząć? Przy spalonym Sterlinga sędzia liniowy był beznadziejnie ustawiony, a na tym poziomie nie można sobie na to pozwolić. To nie była nawet trudna sytuacja! Wydaje mi się, że arbiter nie podyktował też rzutu karnego oraz faulu na Suarezie tuż przed linią pola karnego – wymieniał szkoleniowiec The Reds.

Lokalne interesy?

Dla Rodgersa zaskoczeniem była decyzja o obsadzeniu w roli arbitra czwartkowego hitu Lee Masona – sędziego pochodzącego z Boltonu w hrabstwie Greater Manchester. – Byłem zdziwiony. Jestem pewien, że w rewanżu nie będzie sędziego z naszej okolicy – podkreślił.