Adam Małysz i Rafał Marton są mocno zawiedzeni, bowiem na drodze siódmego etapu rajdu Dakar, stanęły sprawy techniczne. Znowu zepsuły się w aucie wycieraczki, do tego doszła awaria hamulców. Mimo tych problemów załoga Orlen Teamu plasuje się na 11. pozycji.
W klasyfikacji generalnej wszystkie cztery załogi samochodów Poland National Team są w czołowej "15". Poza Orłem z Wisły siódme miejsce zajmują byli motocykliści Marek Dąbrowski z Jackiem Czachorem, ósme Krzysztof Hołowczyc z rosyjskim pilotem Konstantynem Żylcowem, a 14. Martin Kaczmarski z Portugalczykiem Filipe Palmeiro.
Rafał Marton wspomniał, że ich Toyota Hilux mocno dostała w kość już dużo wcześniej. Drugiego dnia zawodów auto zaliczyło dachowanie. W kolejnych psuły się wycieraczki, konieczne były wielokrotne zmiany opon, zawiodło również m.in. wspomaganie kierownicy. Ale – jak podkreślił mieszkaniec wioski Łoś
koło Piaseczna, który po raz 10. bierze udział w najtrudniejszych na świecie zawodach terenowych – tego typu usterki to rzecz całkowicie normalna w ekstremalnych warunkach.
– Podczas tak długiego rajdu ważne jest, aby odnaleźć swoje najlepsze tempo. Nie jest to proste, ponieważ trzeba myśleć zarówno o tym, aby pokonywać kilometry na tyle szybko, żeby nie spać w klasyfikacji, a z drugiej strony tak, aby auto dojechało do mety w całości – zaznaczył pilot Małysza.
Do siódmego etapu wystartowała niewiele ponad połowa pojazdów z 431 załóg, które rozpoczęły rywalizację 5 stycznia w Rosario. "W grze" pozostały 82 samochody ze 147., 85 motocykli ze 174., 17 quadów z 40. i 54 ciężarówki z 70.
W niedzielę po raz pierwszy w historii uczestnicy rajdu – motocykliści i quadowcy – wjechali do Boliwii. Tam wspinali się na duże wysokości. Kierowcy samochodów pokonali 525 km w rejonie Salty.
– Niestety, znowu nie uniknęliśmy problemów technicznych. Na 80. km po raz kolejny zepsuły nam się wycieraczki. Od tego momentu konieczne było zwolnienie tempa. Przed zwiększeniem prędkości powstrzymywało nas błoto i woda. Przez brak wycieraczek musieliśmy co chwila się zatrzymywać, by ręcznie
wytrzeć brud z szyby. Potem się rozpadało, więc było jeszcze gorzej. Na domiar tego mieliśmy awarię hamulców – powiedział Małysz.
Dodał, że o podziwianiu widoków solnego płaskowyżu nie było mowy. – Byliśmy zbyt mocno zajęci walką ze słabą widocznością i brudem na przedniej szybie. Załoga Orlen Team zakończyła siódmy etap na 25. pozycji, ze stratą 42 minut i
49 sekund do zwycięzcy, dwukrotnego mistrza świata WRC, Hiszpana Carlosa Sainza.
– Jesteśmy mocno zawiedzeni, bo na drodze stanęły nam sprawy techniczne, ale z drugiej strony utrzymaliśmy wysoką, jedenastą pozycję w generalce. Mamy nadzieję, że mechanicy dobrze przygotują auto, pech nas opuści i uda się nam rozwinąć skrzydła. Czujemy, że możemy powalczyć o znacznie więcej –
podsumował Orzeł z Wisły.
W poniedziałek ósmy etap – odcinek specjalny ma 302 km, a trasa dojazdowa ponad 500 km. Zawodnicy wystartują z Salty, następnie przekroczą Andy, aby rozpocząć chilijską część rajdu. Etap zakończy się w miejscowości Calama.