Real Madryt udanie rozpoczął rundę rewanżową w Primera Division. W meczu 20. kolejki rozbił na wyjeździe Real Betis 5:0 (3:0). Dobrze spisały się dwie największe gwiazdy zespołu – Cristiano Ronaldo i Gareth Bale. Obaj strzelili po jednym golu, ale trafienie Portugalczyka było szczególnej urody.
W 10. minucie udowodnił, że zasłużył na miano najlepszego obecnie piłkarza świata.
Portugalczyk popisał się piekielnie mocnym strzałem z dystansu i nie dał
żadnych szans bramkarzowi gospodarzy.
Kwadrans później został sfaulowany tuż przed polem karnym, ale rzut wolny
pozwolił wykonać Bale'owi. Walijczyk uderzył piłkę precyzyjnie nad
murem i zdobył pierwszą bramkę dla Realu od 30 listopada. Stephen Andersen w
bramce Betisu nawet nie próbował interweniować. Miejscowi kibice nie kryli
złości na jego pasywną postawę i każdą kolejną interwencję Duńczyka kwitowali
gwizdami.
Fani skandowali również nazwisko byłego trenera Pepe Meli, który na początku
grudnia został zwolniony i zastąpił go Juan Carlos Garrido. Przed przerwą prowadzenie podwyższył Karim Benzema, który wykończył efektowną
akcję Luki Modrica. To była setna bramka francuskiego napastnika w barwach
Realu, uwzględniając wszystkie rozgrywki, odkąd przyszedł Olympique Lyon w
2009 roku.
Trójka strzelców z pierwszej połowy kosztowała hiszpański klub ponad 200
milionów euro. To trzykrotnie przewyższa wartość składu gospodarzy. W drugiej połowie równie efektownym strzałem z dystansu jak Ronaldo popisał
się Argentyńczyk Angel Di Maria. Wynik spotkania w doliczonym czasie gry
ustalił rezerwowy Alvaro Morata.
Królewscy, podobnie jak Barcelona i Atletico Madryt, mają 50 punktów.
Jednak w niedzielę zespół z Katalonii zagra na wyjeździe z Levante, a
stołeczna drużyna podejmie Sevillę. Betis nadal zajmuje ostatnie miejsce i do niezagrożonej spadkiem 17. pozycji
traci już siedem punktów. Poza kadrą meczową znalazł się reprezentant Polski
Damien Perquis, który trafił do szpitala z powodu problemów z nerkami.