{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Radwańska: grałam jak w zwolnionym tempie

Agnieszka Radwańska przyznała, że w półfinale Australian Open odczuwała zmęczenie wcześniejszymi spotkaniami w Melbourne. – Miałam wrażenie, że gram w zwolnionym tempie – podkreśliła Polka po porażce ze Słowaczką Dominiką Cibulkovą 1:6, 2:6.
– Byłam w tym meczu naprawdę wolna – oceniła Radwańska, która w Melbourne była rozstawiona z numerem piątym. – Spóźniałam się niemal do każdej piłki. Czułam w pełni, że to nie był mój dzień. Oczywiście starałam się i próbowałam wrócić do gry, zwłaszcza w drugim secie. Mam wrażenie, że ja tego bardzo chciałam, ale moje nogi już nie za bardzo. Brakło mi świeżości.
Jak dodała, do jej braku sił i szybkiej porażki z Cibulkovą (20.) – 1:6, 2:6 – w głównym stopniu przyczyniły się długie i wyczerpujące pojedynki we wcześniejszych rundach. W drodze do półfinału 24-letnia Polka spędziła na korcie ponad dwie godziny więcej niż jej rówieśniczka ze Słowacji.
– Miałam za sobą kilka ciężkich spotkań, zwłaszcza środowe z Wiktorią Azarenką – podkreśliła polska tenisistka. – Tamten mecz stał na naprawdę wysokim poziomie i granie kolejnego dzień później nie jest prostą sprawą. Oczywiście miałam świadomość, że jako zawodniczka z tej połowy drabinki nie będę miała przed półfinałem dnia wolnego, ale biorąc pod uwagę przebieg imprezy, bardzo by mi się on przydał.

Jeden z dziennikarzy zapytał krakowiankę, czy to oznacza, że musi skupić się na szybszym odzyskaniu sił po trzysetowych pojedynkach. – Oczywiście, ale to nie tylko mój problem. W 1/8 finału grająca przeciwko mnie Hiszpanka Garbine Muguruza prezentowała się świetnie, ale w końcówce nagle zabrakło jej mocy. Ona też miała wcześniej męczące spotkania. Jesteśmy tylko ludźmi, a nie maszynami i takie rzeczy się zdarzają – tłumaczyła Polka.
Dla Radwańskiej czwartkowa porażka była tym dotkliwa, że przegrała ze znacznie niżej notowaną zawodniczką. – Rezultat boli tym bardziej, że nie grałam z kimś z czołowej piątki światowej listy. Ale Dominika gra tu świetnie od samego początku. Myślę, że to jeden z najlepszych turniejów w jej karierze – oceniła.

"Isia" podkreśliła jednak, że mimo wszystko cieszy ją rezultat uzyskany w tegorocznej edycji imprezy w Melbourne.
– W końcu nigdy wcześniej nie dotarłam tu do półfinału – dodała. – To cieszy, choć oczywiście apetyt rośnie w miarę jedzenia i wraz z kolejnym zwycięstwem chciałoby się zajść jeszcze dalej.
Rok temu krakowianka zatrzymała się na ćwierćfinale. W związku z tym w najbliższym rankingu WTA doliczone zostanie jej 350 punktów. Na spory awans może liczyć Cibulkova, obecnie 24. na światowej liście. W finale turnieju zagra z Chinką Na Li.