Cicha nadzieja na medal. Polka zaskoczy faworytki?

W sobotę jako pierwszy z polskich panczenistów w Soczi zaprezentował się Jan Szymański. 25-latek pokazał się z dobrej strony, zajmując 13. miejsce w debiucie na igrzyskach. Z kolei Sebastian Druszkiewicz był 23.

Najlepszy sezon w karierze W niedzielę liczymy na lepszy wynik. Ulubioną konkurencją Katarzyny Bachledy-Curuś jest co prawda 1500 metrów, ale na dystansie dwukrotnie dłuższym także jest jedną z najlepszych zawodniczek na świecie.

Dla najbardziej doświadczonej z polskich panczenistek obecny sezon jest najlepszym w karierze. W tym sezonie po raz pierwszy stanęła na podium zawodów Pucharu Świata. Było to na 1500 metrów w Berlinie. W stolicy Niemiec zajęła też czwarte miejsce na 3000 metrów. W klasyfikacji PŚ na tym dystansie plasuje się na tej samej pozycji.

Dlatego można uważać ją za cichą nadzieję na medal. Jednak trzeba przyznać, że stanąć na podium będzie jej bardzo ciężko. Powodem są trzy zawodniczki, które teoretycznie powinny między sobą stoczyć walkę o złoto.

Polka zaskoczy utytułowany tercet?

Te trzy panczenistki to Czeszka Martina Sablikova, Niemka Claudia Pechstein i Holenderka Ireen Wust. Każda z nich ma na koncie wiele sukcesów. Rok temu, gdy w Soczi odbywały się mistrzostwa świata, triumfowała Wust przed Sablikovą i Pechstein. Bachleda-Curuś była szósta.

Także do tej trójki należą najlepsze czasy w tym sezonie na tym dystansie. Sablikova pokonała 3000 metrów pod koniec 2013 roku w Salt Lake City w 3.57,79 min, a Pechstein w 3.57,80. Bachleda-Curuś w tym rankingu ósma - 4.02,12.

Polka może być zadowolona z losowania. Zawodniczka LKS Poroniec Poronin wystartuje w dwunastej parze, czyli trzeciej od końca. Jej bezpośrednią rywalką będzie broniąca tytułu Sablikova.

Wcześniej na torze pojawią się dwie pozostałe Polki. W siódmym wyścigu pojedzie Luiza Złotkowska z Kanadyjką Brittany Schussler, a w dziewiątej Natalia Czerwonka z Belgijką Jelena Peeters.