Gregor Schlierenzauer z olimpijskiej skoczni w niedzielę schodził zawiedziony, z trudem ukrywał łzy. Jego celem był złoty medal, po który sięgnął Kamil Stoch. Po zajęciu 11. lokaty nie zamierza teraz się załamywać. Zapowiada walkę w sobotę na dużym obiekcie.
Austriacy, lecąc do Rosji, nie zapowiadali, że postarają się pokazać z dobrej strony. Asekuracji w ich obozie nie było. Mówili otwarcie o medalach, a Schlierenzauer podkreślał, że interesuje go wyłącznie złoto.
Nic dziwnego, że w niedzielę humor mu nie dopisywał. Ostatecznie został sklasyfikowany na 11. pozycji.
– Najgłupsze w tym wszystkim jest to, że czasami wychodzi mi naprawdę świetny skok, jak chociażby w serii próbnej. To daje mi nadzieje, a później nic z tego nie wynika – mówił rozgoryczony i tylko z trudem ukrywał łzy.
Bardzo łagodnie potraktowały go austriackie media. Zaznaczają, że Schlierenzauer nie jest maszyną, która na zawołanie zdobywa medale. Jest sportowcem, który marzy o złotym medalu olimpijskim - jedynym, którego jeszcze nie ma w kolekcji.
– Niestety popełniał proste błędy. W sporcie też są dobre i gorsze dni – ocenił trener austriackich skoczków Alexander Pointner i podkreślił jego znakomite przygotowanie. – Zrobił wszystko, co tylko było możliwe, żeby być w formie właśnie w Soczi. To jednak jest bardzo specyficzna sytuacja, kiedy w karierze brakuje tylko jednego trofeum. Człowiek chce je jeszcze bardziej zdobyć, a to często blokuje – dodał.
I właśnie nastawienie mentalne może mieć, jego zdaniem, największe znaczenie tuż przed rywalizacją. – Pozostaje już tylko jeden krok. Wszystko wydaje się tak blisko. To trudne opanować takie emocje – zaznaczył Pointner.
Pochwalił także Schlierenzauera za jego otwarte deklaracje, że interesuje go wyłącznie złoto. – To jest oczywiste dla każdego, że właśnie o tym marzy. Co by to dało, gdyby chodził i mówił, że będzie robił wszystko najlepiej jak potrafi i czas pokaże, co z tego wyjdzie. Taką postawę on ma zawsze. Poza tym tak mówią wszyscy i najczęściej kłamią, bo większość chce medalu. Boją się o tym powiedzieć, bo potem może się okazać, że nie byli w stanie stanąć na podium – dodał szkoleniowiec Austriaków.
Jednocześnie uważa, że każdy z jego podopiecznych jest w stanie wywalczyć w Soczi medal. – Wszyscy widzą, że umiejętności moi zawodnicy mają duże. Wolę mieć drużynę, która ma odwagę powiedzieć, jaki sobie stawia cel i mówi to uczciwie. Jeśli wtedy się nie uda, trudno. Świat się przez to nie zawali. Zresztą w każdej sportowej karierze częściej się przegrywa niż zwycięża – ocenił.
A sam fakt, że Schlierenzauer po zajęciu 11. miejsca w niedzielę otwarcie pokazał swoje rozczarowanie, uważa za ludzki.
– On całe swoje dzieciństwo, dorastanie poświęcił skokom narciarskim i teraz brakuje mu jedynie olimpijskiego złota. Nawet Janne Ahonen jeszcze nie stał na najwyższym stopniu podium igrzysk. Właśnie dlatego wrócił do skakania – powiedział Pointner.
Teraz Schlierenzauer chce przede wszystkim nabrać dystansu. Zapowiedział walkę na dużym obiekcie. Poniedziałek poświęcił jednak na odpoczynek. Pojechał na wycieczkę z Kranskiej Polany do Soczi, a wieczorem wybiera się na biathlon.