Przy okazji przedstawienia sylwetki reprezentacji Francji, poprosiliśmy o opinię na jej temat Stefana Białasa. Były piłkarz i trener francuskich klubów, a obecnie komentator Ligue 1 na bieżąco śledzi sytuację futbolu nad Sekwaną. Wierzy, że podopieczni Didiera Dechampsa mogą na mundialu 2014 zamknąć usta krytykom.
SPORT.TVP.PL: – Co trójkolorowi mogą osiągnąć na mistrzostwach świata w Brazylii?
Stefan Białas: – Oni bardzo dużo osiągnęli już w meczu barażowym z Ukrainą. Wygrali 3:0 i odrobili stratę dwóch bramek z pierwszego spotkania, co wcześniej nie udało się żadnej drużynie od kiedy FIFA wprowadziła formułę baraży. Przeszli niezwykłą metamorfozę w ciągu pięciu dni. To sprawiło, że kibice zaczęli inaczej na nich patrzeć. Wcześniej, opinia na temat reprezentantów nie była we Francji zbyt dobra.
– Dlaczego?
– Przez wszystkie skandale, w jakich brali udział. Przede wszystkim przez sytuację z mundialu w RPA, kiedy odmówili treningu. Wyrobili sobie złą markę, która ciągnęła się za nimi przez kilka lat. Odwrócenie losów dwumeczu z Ukrainą zmieniło jednak wszystko. We Francji zapanowała euforia. Naród uwierzył, że znowu może mieć silną, zjednoczoną drużynę, która może liczyć się na mistrzostwach świata.
– To znaczy? Na co konkretnie ich stać?
– Myślę, że pod wodzą Didiera Deschampsa na pewno na więcej niż wcześniej. To jest trener, który jest specem od zdobywania trofeów. Tak było w Monaco, w Juventusie i w Marsylii. Nie mówię, że zdobędzie z drużyną narodową mistrzostwo świata, ale osiąganie sukcesów, gdziekolwiek pracuje to jego znak rozpoznawczy. A z drugiej strony będzie nie będzie odczuwał żadnej presji. Przełożeni nie wyznaczyli mu jakiegoś celu minimum. Ma kontrakt do końca Euro 2016, którego Francja będzie gospodarzem i to wtedy ma osiągnąć sukces. A na razie ma jedynie godnie się zaprezentować i przygotować grupę piłkarzy, którzy za dwa lata będą stanowili o sile reprezentacji.
– Na ile ta grupa już się wykrystalizowała?
– Deschamps ma kilkanaście nazwisk, na które stawia regularnie. Myślę, że mniej więcej 18 piłkarzy może być pewnych wylotu do Brazylii. Kadra jest coraz bardziej stabilna, gra coraz lepiej, również atmosfera polepsza się z każdym kolejnym zgrupowaniem. Dobrze prezentuje się wreszcie Karim Benzema, który przerwał serię ponad 1000 minut bez strzelonego gola i zaczął trafiać w miarę regularnie. Ogólnie idzie ku lepszemu. Widzą to znawcy, którzy twierdzą, że Francja może dojść nawet do finału.
– A co Pan o tym sądzi?
– Wszystko zależy od tego, jak im pójdzie w grupie. Wylosowali dobrze, jedynym groźnym przeciwnikiem jest Szwajcaria. Swoją drogą, jeszcze kilka lat temu, nikt by nie pomyślał, że Szwajcarzy będą rozstawieni w pierwszym koszyku przed losowaniem i będą największym zagrożeniem dla Francji. Jestem pewien, że Les Bleus wyjdą z pierwszego miejsca. Jeśli dobrze się zaprezentują i wygrają wszystkie mecze, to mogą być nie do zatrzymania aż do finału. Wystarczy żeby się rozpędzili, zwycięstwa wołają zwycięstwa.
– Kto będzie o te zwycięstwa walczył? Tak jak pan powiedział, Deschamps jest przywiązany do kilku nazwisk. Jak w takim razie będzie według pana wyglądał wyjściowy skład Francuzów na mistrzostwach?
– O obliczu kadry może decydować czarny koń, Mathieu Valbuena. Gdy Deschamps obejmował Marsylię, poprosił zarząd o sprzedanie tego pomocnika, kompletnie nie był do niego przekonany. Po pół roku się jednak zmienił zdanie i Valbuena zdobył dla niego sześć tytułów, był najważniejszym piłkarzem OM pod wodzą obecnego selekcjonera. W reprezentacji też pełni kluczową rolę, zagrał we wszystkich meczach eliminacyjnych.
– Czyli Valbuena i Ribery na skrzydłach?
– Tak, jeśli w środku będzie grać trójka Pogba, Matuidi, Cabaye. Jeśli jednak zespół będzie grał ze słabszym rywalem, to Valbuena może wyjść na „dziesiątce”, jako podwieszony napastnik, a na skrzydle wyjdzie ktoś szybszy, Nasri albo Remy.
– W bramce rzecz jasna kapitan Hugo Lloris.
– Bez wątpienia, chociaż mam pewne zastrzeżenia co do jego formy. O ile w kadrze zazwyczaj nie zawodzi, to w klubie w ostatnich miesiące zdarzały mu się głupie błędy. Dwóch stoperów Deschamps wybierze pewnie z trójki Sakho, Varane, Koscielny. Na którykolwiek duet postawi, będzie to mocna para. Nie mam wątpliwości, że żaden z nich nie zawiedzie, bo to dobrzy piłkarze. Gorzej sytuacja wygląda z Erikiem Abidalem. W pierwszym meczu z Ukrainę się skompromitował, w lidze też zawodzi, jest słabym punktem Monaco i jeśli pojedzie na mundial, to tylko za zasługi.
– Na bokach obrony Deschamps ma żelazną parę Evra – Debuchy.
– Evra to jest jego zawodnik i on go „ciągnie” jeszcze od czasów Monaco. Poza tym, po prostu dobrze gra, sprawdza się i nie daje powodów, by go zmieniać. W razie kontuzji może go zastąpić Clichy, albo młody Lucas Digne z PSG. On nie gra co prawda regularnie, ale ma zbierać doświadczenie przed Euro 2016, bo Evra może być już za stary, żeby dać radę za dwa lata. Z prawej strony, tak jak pan powiedział, Debuchy albo jego zmiennik Sagna. No a w ataku na pewno jeden z dwójki z Benzema – Giroud.
– A kto z młodych zawodników, poza Digne’em może liczyć na powołanie?
– Na pewno Pogba, bo to jest już ukształtowany piłkarz, mistrz świata do lat 20. Stawiam też na jego rówieśnika, Floriana Thauvina, którego Deschamps też pamięta jeszcze z Marsylii i może zabrać go na mundial, żeby oswajał się z atmosferą wielkiego turnieju.