Szwajcar Sandro Viletta został mistrzem olimpijskim w alpejskiej superkombinacji. Złoto igrzysk w Soczi zapewnił mu znakomity występ w slalomie, gdyż po zjeździe był 14. Maciej Bydliński nie ukończył drugiej części konkurencji.
28-letni Viletta o 0,34 s wyprzedził Chorwata Ivicę Kostelica i o 0,47 Włocha Christofera Innerhofera.
Szwajcar nie mógł się dotychczas poszczycić wielkimi osiągnięciami, podobnie jak Austriak Matthias Mayer, który triumfował w Soczi w zjeździe, a w piątek był 13. – najlepszy z reprezentantem swojego kraju.
Mistrz superkombinacji nigdy nie stanął nawet na podium zawodów Pucharu Świata, a najlepszy wynik to czwarte miejsce w tej konkurencji niedawno w Wengen. Z kolei w 2013 roku w mistrzostwach świata w Schladming był piąty, a cztery lata temu w igrzyskach w Vancouver 14.
Wywalczył piąte złoto dla Szwajcarii, która w tabeli medalowej igrzysk w Soczi przesunęła się po superkombinacji na drugie miejsce, za Niemcy – siedem pierwszych miejsc.
Zawiedziony z pewnością jest najbardziej Kostelic, który przez wielu uważany był za faworyta. Był siódmy w zjeździe i jego szanse jeszcze wzrosły. Tym bardziej, że bramki w slalomie ustawiał... jego ojciec. Tymczasem Chorwat uzyskał trzeci czas slalomu i musiał pogodzić się z trzecim z rzędu srebrnym
medalem w tej konkurencji.
Zaskoczeniem może być trzecia lokata Innerhofera, który w Pucharze Świata raczej nie startuje w slalomie czy slalomie gigancie. Włoch wywalczył swój drugi medal w Soczi – w zjeździe miał srebro.
Jansrud, lider na półmetku rywalizacji, zakończył ją na czwartym miejscu, gdyż uzyskał dopiero 13. rezultat w slalomie. Mistrz olimpijski z Vancouver Amerykanin Bode Miller był szósty. Przegrał też ze Słowakiem Adamem Zampą, który po 27. miejscu w pierwszej części konkurencji był najszybszy w drugiej.