| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
W pierwszym meczu po przerwie zimowej Legia Warszawa pokonała Koronę Kielce 1:0 (0:0), ale nie zachwyciła. Trener Henning Berg tłumaczy to postawą gości, skupionych na niestraceniu gola. Swoich zawodników chwali, ale z umiarem.
– Oczywiście jesteśmy bardzo szczęśliwi ze zwycięstwa. Tym bardziej, że graliśmy przeciwko 11 piłkarzom nastawionym bardzo defensywnie. Rywale liczyli praktycznie tylko na kontrataki. – zauważył nowy trener stołecznego klubu.
Berg jest jednak świadomy, że Legia nie zachwyciła i ma sporo zastrzeżeń do swoich podopiecznych. – Gdybyśmy
strzelili wcześniej gola, rywal by się otworzył i inaczej ten mecz by
wyglądał. Oczekuję poprawy gry mojego zespołu zarówno w ofensywie, jak i
defensywie. Moglibyśmy grać dużo szybciej i niektórzy mogą grać lepiej. Ważne
jednak, że zachowaliśmy spokój po czerwonej kartce dla Dwaliszwilego – podkreślił. Mimo wyrzucenia z boiska, nie ma zastrzeżeń do postawy Gruzina. – Jestem
zadowolony z gry Władimira. Czerwona kartka dla niego to
był błąd sędziego. Natomiast rzut karny był ewidentny. Nie miałem wątpliwości
przy tej sytuacji. Na pochwałę zasługuje również Guilherme – zauważył następca Jana Urbana.
Nieco inaczej to spotkanie widział trener gości, Jose Rojo Martin. – Uważam, że przegrana nam się nie należała. Mój zespół był
konsekwentny jeśli chodzi o styl gry. Były też chwile, że byliśmy lepsi od
mistrza Polski. Nie będę oceniać sytuacji z rzutem karnym, ale mam nadzieję,
że był prawidłowy. Mój zawodnik powiedział mi, że nie było faulu. Wyjeżdżam
stąd dumny ze swojego zespołu. A Legii gratuluję zwycięstwa – powiedział Pacheta na pomeczowej konferencji.
Nie obyło się bez kontrowersji. Jak zdradził Hiszpan, jego drużyna nie została gościnnie przyjęta na Łazienkowskiej. – Chcę być obiektywny. Przyjechaliśmy
tutaj i poprosiliśmy o piłki na rozgrzewkę. Dostaliśmy nieodpowiednie, a
właściwie w ogóle ich nie otrzymaliśmy. Potem przerwano nam rozgrzewkę.
Przepraszam, ale nie można przerywać rozgrzewki na tym poziomie rozgrywek. W
Warszawie jest piękny stadion, ale takie rzeczy nie mogą się zdarzać – zauważył.
Tuż po pierwszym gwizdku sędzia Paweł Gil musiał na kilka minut przerwać spotkanie, bo widoczność utrudniał dym z oprawy pirotechnicznej zaprezentowanej przez ultrasów Legii. Berg był tym nieco zaskoczony. – Tak
naprawdę nie wiem, co się zdarzyło na początku spotkania i dlaczego. To był
mój pierwszy oficjalny mecz przy Łazienkowskiej. Rzadko w przeszłości
spotykałem się z takimi sytuacjami – wyznał szkoleniowiec, który wcześniej pracował w ojczyźnie i na Wyspach Brytyjskich.