{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Najcenniejszy krążek Kanadyjczyków

Wspaniały, złoty finisz hokejowego finału, ale i całych igrzysk sprawił, że Kanada nie chce się budzić z olimpijskiego snu. Wymarzony triumf na lodzie dopełnił tak udane pod względem dwa tygodnie.
Gospodarze wygrali klasyfikację medalową zdobywając czternaście złotych krążków, bijąc tym samym rekord zimowych igrzysk (po trzynaście najcenniejszych medali wygrały dotychczas ZSRR w 1976 i Norwegia w 2002r.).
Euforia zależna była jednak od tego jaki kolor będzie miał ostatni medal Kanadyjczyków w Vancouver – czytamy w „Gazecie wyborczej”. Gdyby to było tylko srebro, to trzynaście poprzednich triumfów w innych dyscyplinach nie miałoby aż tak dużego znaczenia. Gospodarze igrzysk mieli jednak Sidneya Crosby’ego.
Kiedy Crosby miał zaledwie piętnaście lat, wielki Wayne Gretzky powiedział, że to właśnie ten młody chłopak pobije jego rekordy w NHL. Takie wyznanie sprawiło, że młodzieniec już od początku swojej kariery mierzył się z olbrzymią presją jaka na nim spoczywała. Młody Kanadyjczyk poradził sobie z oczekiwaniami i wedle przewidywań legendarnego Wayna poprawiał jego rekordy.
Tak samo było w wielkim finałowym meczu Kanada – USA. Gdy w dogrywce składy obu drużyn zmniejszono o jednego gracza Crosby rozpoczął swój show i wygrał gospodarzom zimowych igrzysk olimpijskich ten najcenniejszy dla nich medal.
Więcej na ten temat na łamach wtorkowej „Gazety Wyborczej”