Głosy płynące z obu obozów po meczu Galatasaray – Chelsea są podobne. Remis w pierwszym spotkaniu był zasłużony, obie drużyny nadal mogą wywalczyć awans, ale żadnej nie będzie łatwo to osiągnąć – tak brzmi stanowisko przedstawicieli obu ekip.
Środowy mecz był szczególnie ważny dla Didiera Drogby. 35-letni napastnik spędził osiem sezonów w Chelsea i jest jedną z klubowych legend. W starciu z byłym klubem nie było jednak miejsca na sentymenty. – Musiałem odłożyć emocje na bok. Grając przeciwko byłym kolegom czułem się, jak na gierce treningowej. Bardzo chciałem jednak strzelić gola. Nie udało się, ale mam jeszcze szansę w rewanżu. Nadal możemy awansować – zapewnił Iworyjczyk.
Ocenił też przebieg spotkania. – Na papierze Chelsea ma skład dużo mocniejszy od nas, a jednak pokazaliśmy, że umiemy narobić im kłopotów. Oni udowodnili, że są bardzo mocni z kontrataku, a my byliśmy trochę naiwni, ale 1:1 to nie jest zły wynik przed rewanżem – dodał.
Jego słowa potwierdza strzelec jedynego gola dla gospodarzy, Aurelien Chedjou. – To był bardzo trudny mecz, przeciwko jednemu z najsilniejszych zespołów Europy. W pierwszej połowie nie pozwolili nam grać tak, jakbyśmy chcieli. Na szczęście poprawiliśmy się w drugiej. Ta jedna bramka utrzymuje nas przy życiu – stwierdził 28-letni obrońca.
Szkoleniowiec gości ma szacunek do postawy Galatasaray. – W pewnym momencie Chelsea była w sporych opałach – przyznał Jose Mourinho. – Stambuł to zawsze gorący teren. Turcy mają mocny skład, z kilkoma prawdziwymi gwiazdami, a ich szaleni fani niezwykle im pomagali. Sytuacja przed rewanżem jest trudna. Jeśli nasi kibice będą w stanie dać na Stamford Bridge z siebie 10 procent tego, co pokazali fani Galaty, to będę zadowolony. Proszę tylko o 10 procent – zaapelował "The Special One".