| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Z bezbramkowego remisu nie mogą być zadowoleni ani piłkarze Lechii Gdańsk ani zawodnicy Wisły Kraków. Najmniej powodów do radości mieli jednak w piątek kibice, bo spotkanie, mówiąc wprost, było bardzo nudne. Na pomeczowej konferencji zgodnie przyznali to Franciszek Smuda i Michał Probierz.
Szkoleniowiec Lechii Gdańsk nie mógł być zadowolony z postawy swoich podopiecznych i nie miał zamiaru tego ukrywać. – Pierwsza połowa w ogóle nie
przypominała meczu piłki nożnej. To była jedna wielka kopanina – ocenił były trener Wisły. – Po przerwie
zagraliśmy dobrze. Stworzyliśmy sporo bramkowych sytuacji, przeprowadziliśmy
wiele oskrzydlających akcji, ale zabrakło nam dokładnego dogrania i
cwaniactwa, żeby dobić Wisłę. Uważam jednak, że punkt z
zespołem, który walczy o mistrzostwo Polski, trzeba docenić – zauważył.
Franciszek Smuda uznał, że remis był sprawiedliwym wynikiem. – Nie był to porywający, zwłaszcza do
przerwy, mecz w naszym wykonaniu. Mieliśmy, podobnie zresztą jak Lechia,
okazje do strzelenia zwycięskiego gola, ale nie udało się ich wykorzystać.
Najbardziej żałuję zmarnowanej w drugiej połowie sytuacji Pawła Brożka, który
nie trafił do bramki. Moim zdaniem remis w tym spotkaniu był sprawiedliwy – ocenił "Franz".
Według trenera przyjezdnych, o poziomie widowiska zadecydował zły stan nawierzchni. – Nie chciałbym tłumaczyć piłkarzy, ale oni w przerwie i po ostatnim gwizdku
twierdzili, że na tej murawie nie mogli normalnie wystartować, ani się
zatrzymać. Nogi jechały im razem z trawą. W Gdańsku jest najgorsza
nawierzchnia, na jakiej przyszło nam grać. Nie można jej w ogóle porównać do
boisk w Gliwicach i Krakowie. Jak najszybciej trzeba coś z tym zrobić, bo na
tej murawie nie da się grać w piłkę – zaapelował.