Arsenal, którego bramkarzami są Wojciech Szczęsny i Łukasz Fabiański, zmierzy się w sobotę z Evertonem w najciekawszej parze ćwierćfinałowej Pucharu Anglii. W zespole z Londynu, który od 2005 roku nie zdobył żadnego trofeum, zabraknie jednak kilku czołowych piłkarzy.
Kanonierzy w półfinale Pucharu Anglii, najstarszych klubowych rozgrywek piłkarskich, grali już 26 razy. Jeśli awansują ponownie, wyrównają osiągnięcie Manchesteru United, najbardziej utytułowanej drużyny w historii FA Cup.
Arsenal po imponującym otwarciu sezonu w ostatnich tygodniach stracił rozmach. W tabeli ekstraklasy spadł na trzecie miejsce, prawdopodobnie też na 1/8 finału zakończy udział w Lidze Mistrzów. Dlatego krajowy puchar wydaje się najłatwiejszym do osiągnięcia celem ekipy trenera Arsene'a Wengera, zwłaszcza, że wiele czołowych drużyn, m.in. Manchester United, Chelsea
Londyn, Liverpool czy Tottenham Hotspur, już odpadło.
Dwie ostatnie z wymienionych wyeliminowali właśnie londyńczycy, którzy po puchar sięgnęli 10-krotnie, ale od 2005 roku pozostają bez sukcesu. Z Evertonem, szóstym obecnie w Premier League, też nie będzie im łatwo, choć nie przegrali z nim już niemal siedem lat. Trzy ostatnie potyczki tych drużyn zakończyły się remisami, m.in. ligowa w grudniu, także na Emirates Stadium.
– Wtedy Everton zagrał wyśmienicie. Teraz spodziewamy się równie trudnego meczu, ale jesteśmy już mądrzejsi o tamto doświadczenie – przyznał francuski pomocnik Arsenalu Mathieu Flamini. Jego zdaniem, właśnie postawa tej formacji będzie kluczowa. – Taki już jest angielski futbol. Kto wygrywa walkę w środku pola, może liczyć na sukces. A Everton to jedna z lepiej prezentujących się pod względem fizycznym drużyn – dodał.
Trener Wenger koncentruje się wyłącznie na pojedynku w Pucharze Anglii i przyznał, że zbliżające się spotkanie LM z Bayernem w Monachium nie będzie miało wpływu na skład, jaki wystawi w sobotę.
– Priorytetem pozostaje liga, mistrzostwo jest naszym głównym celem i w naszym zasięgu. Jednak z odpowiedzią na ubiegłotygodniową porażkę ze Stoke nie chcemy zwlekać. Mam nadzieję, że zespół zareaguje odpowiednio. Chcemy zapomnieć o tamtym meczu, a okazja nadarza się świetna, bo rywalizacja w
Pucharze Anglii wkracza w decydującą fazę – powiedział szkoleniowiec.
Wśród gospodarzy zabraknie kontuzjowanego Jacka Wilshere'a, który w środowym meczu reprezentacji Anglii doznał złamania stopy, oraz kończącego rehabilitację Walijczyka Aarona Ramseya. Problemy zdrowotne ma też francuski obrońca Laurent Koscielny.
Z kolei Sylvain Distin, rodak tego ostatniego i defensor Evertonu, spodziewa się wyrównanego spotkania. – Arsenal ma swój styl i wielu klasowych graczy, ale my w tym sezonie prezentujemy się naprawdę dobrze. Wygląda, że mecz będzie "na styku" – zaznaczył zdobywca Pucharu Anglii w barwach Portsmouth w 2008 roku. – Wiem już jak smakuje to trofeum, dlatego wyjdę w sobotę na boisko z podwójną motywacją, bo chętnie przeżyłbym te wyjątkowe chwile jeszcze raz – dodał. Nie wiadomo, czy kłopoty ze zdrowiem pozwolą zagrać kapitanowi gości Philowi Jagielce.
Z innych par ćwierćfinałowych uwagę zwraca powtórka ubiegłorocznego finału. Manchester City zechce się zrewanżować występującemu obecnie na zapleczu Premier League Wigan Athletic za tamtą porażkę. Połowicznie The Citizens winy odkupili już jesienią 2013, kiedy wyeliminowali rywali z Pucharu Ligi. W
niedzielę sięgnęli po to trofeum. – Mam nadzieję, że to był dopiero początek. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Liczę, że jako kapitanowi drużyny będzie mi dane wznieść jeszcze jakiś puchar w tym sezonie – powiedział Belg Vincent Kompany.
Ekipa Wigan miała kłopoty z pogodzeniem występów w Lidze Europejskiej i Championship, ale po przyjściu trenera Uwe Roeslera włączyła się do walki o awans do ekstraklasy. Niemiec, wybrany najlepszym szkoleniowcem lutego w angielskiej drugiej lidze, w przeszłości był piłkarzem... niedzielnego rywala.
– To będzie dla mnie bardzo emocjonalna chwila. Nigdy nie zapomnę lat spędzonych w City ani tego, jak wiele zrobili dla mnie kibice, gdy walczyłem z chorobą nowotworową – przyznał Roesler.
W pozostałych parach Hull zagra z Sunderlandem, a trzecioligowe Sheffield United podejmie drugoligowy Charlton.