W czwartek i piątek odbędzie się w Katowicach posiedzenie działu szkolenia i zarządu Polskiego Związku Biathlonu. Swoją ocenę występu w igrzyskach w Soczi przedstawią trenerzy Adam Kołodziejczyk i Andrzej Koziński, może też zapaść decyzja o ich przyszłości.
– Oddajemy się do dyspozycji związku i na razie nawet nie wiem, czy nadal będę
pracował z kadrą w przyszłym sezonie. To powinno się rozstrzygnąć w
najbliższym czasie – może do piątku. Myślami oczywiście sięgam do kolejnego
sezonu, ale na razie jeszcze muszę poczekać – przyznał Kołodziejczyk.
Na czwartek i piątek zaplanowano posiedzenie działu szkolenia i zarządu
PZBiath. Wybory na nowego prezesa zaplanowane są na 15 czerwca. – Myślę, że jakieś decyzje zostaną podjęte już teraz, bo w maju należy
rozpocząć już przygotowania. Dwa najbliższe dni będą decydować o tym, jak to
będzie wyglądać – dodał szkoleniowiec.
Kołodziejczyk jest też spokojny o to, że obecna kadra pozostanie
niezmieniona. – Wydaje mi się, że udało nam się w tym sezonie stworzyć dziewczynom komfort i
one już w trakcie igrzysk zapowiedziały, że będą chciały dalej trenować.
Przekonały się też o tym, że mogą to robić w sposób mało konfliktowy, jeśli
chodzi o ich życie prywatne, a to jest właśnie najważniejsze – zaznaczył
trener.
Dodał jednak, że zawodniczki uzależniają to także od tego, kto zostanie
prezesem, trenerem itp. – O tym decyduje związek. Wszystkim nam zależy na tym,
żeby wszystkie dziewczyny dalej trenowały. Niewiele im brakuje do światowej
czołówki, pokazały, że mogą zdobywać medale na światowych imprezach. W tym
roku w igrzyskach trochę nam nie wyszło, ale ja myślę, że ich czas jeszcze
nadejdzie. Jeżeli tylko zostaną w sporcie, to będzie jeszcze wiele pociechy i
miejsc medalowych.
Trenerzy – Kołodziejczyk i Koziński – nie obawiają się dwudniowych obrad. – W
trakcie spotkania w związku będziemy mogli wysłuchać także opinie innych
trenerów i to jest bardzo ważne dla nas – powiedział pierwszy z nich.
Koziński dodał, że nie mają przecież czego się wstydzić. – Zwłaszcza, jak
weźmie się pod uwagę nasze trzy lata pracy z kadrą. Jesteśmy spokojni i
przygotowani na wszelkie pytania – zaznaczył.
Co z karabinem Pałki?
Szkoleniowcy zdają sobie sprawę z tego, że mogą paść także pytania o karabin
Krystyny Pałki. Zawodniczka zasugerowała, że przed biegiem sztafetowym w
Soczi ktoś przestawił jej przyrządy celownicze.
– Od razu po wyjściu ze strzelnicy powiedziałem dziennikarzom, jakie jest moje
zdanie. Nie zmieniło się ono. Uważam, że mamy do czynienia ze sportem
technicznym, gdzie awarie sprzętu się zdarzają. Niecelne strzały Krysi były
spowodowane przypadkowym przestawieniem celownika. Tutaj nie ma innej
możliwości. To się zdarza, tak jak czasami łamie się narta – dodał.
Wprawdzie związek wysłał oficjalne pismo do organizatorów z prośbą o
udostępnienie monitoringu, ale obaj trenerzy nie mają złudzeń, że to coś
zmieni.
– Jakiś monitoring był, ale dotrzeć do niego jest bardzo ciężko. Ten, który my
byśmy chcieli zobaczyć, prowadzony był przez rosyjskie służby specjalne.
Poszło oficjalne pismo ze związku, ale jest to niemal niemożliwe, by to
otrzymać. Teren startu, mety czy strzelnicy jest filmowany przez
organizatorów, ale to, co działo się poza tym, to już nie jest bezpośrednio
ich sprawa – zaznaczył Kołodziejczyk.