Już 2 maja Zagłębie Lubin zmierzy się z Zawiszą Bydgoszcz w finałowym meczu Pucharu Polski. Spotkanie na Stadionie Narodowym miało być wielkim świętem, ale może okazać się... kameralnym festynem. Wszystko za sprawą kibiców obu zespołów, którzy zapowiedzieli bojkot finału.
Jednym z głównych celów nowych władz PZPN, pod przewodnictwem Zbigniewa Bońka, było przywrócenie Pucharowi Polski dawnego prestiżu. Stąd pomysł reorganizacji terminarza – tak, aby czołowe drużyny mogły grać silniejszymi składami – oraz inicjatywa rozegrania finału na największym obiekcie w kraju. Mimo tego czołowe drużyny dosyć szybko pożegnały się z rozgrywkami i w najważniejszym meczu zobaczymy szóstego po rundzie zasadniczej Zawiszę i przedostanie w tabeli Zagłębie.
Próbując zachęcić fanów do pojawienia się na stadionie, władze związku wyszły z inicjatywą obniżki cen biletów. Fani Zawiszy jednak konsekwentnie bojkotują mecze swojej drużyny w tym sezonie, protestując przeciwko właścicielowi klubu, Radosławowi Osuchowi. W meczu finałowym podobny bojkot zapowiedzieli także... kibice Zagłębia. Sympatycy Miedziowych od lat utrzymują dobre stosunki z fanami bydgoskiego klubu i zamierzają wesprzeć ich postulaty. Swoim bojkotem chcą także zaprotestować przeciwko obecnej polityce władz PZPN, która – ich zdaniem – sprowadza się do "antykibolskiej nagonki".
Najbardziej zaniepokojone całą sytuacją powinny być władze PZPN. Do finału zostały niespełna dwa tygodnie, a widok świecącego pustkami Stadionu Narodowego z pewnością trudno będzie przekuć w jakikolwiek sukces marketingowy obiektu, na którym ma zostać rozegrany finał kolejnej Ligi Europejskiej. Konsekwencje mogą też odbić się na samym Pucharze Polski, który – w obliczu ligowej reformy – może od następnej edycji być jeszcze bardziej marginalizowany.
14:00
Ruch Chorzow/Legia Warszawa