{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Leapai jak Brewster. Zakończy dynastię Kliczków?

Wszystko wydaje się oczywiste. Władimir Kliczko (61-3, 51 KO) jest faworytem przed starciem z Aleksem Leapaiem (30-4-3, 24 KO). Jednak niepokonany od 19 walk Ukrainiec przegrywał już z bokserami o podobnych warunkach, co jego sobotni rywal. Transmisja z gali od godziny 20:45 w TVP Sport HD i SPORT.TVP.PL!
Choć bracia Kliczko od ponad dekady rozdają karty w wadze ciężkiej, to Witalij zawsze był uznawany za lepszego z tej dwójki. Wszystko przez to, że nie znalazł się żaden bokser, który byłby w stanie posłać go na deski. Dwóch porażek doznał przez kontuzje – z Chrisem Byrdem zawiódł go bark, z kolei fascynujące starcie z Lennoksem Lewisem przerwał sędzia ze względu na rozbity łuk brwiowy. Do tego momentu Ukrainiec prowadził jednak na punkty i pewnie zmierzał po mistrzowski tytuł. Do ich kolejnej walki nigdy nie doszło – pogromca Andrzeja Gołoty z Atlantic City wolał zakończyć karierę niż dać rywalowi szansę rewanżu.
Wyjść z cienia brata
Nie ma takiego aspektu bokserskiego rzemiosła, w którym Władimir górowałby nad bratem. Złośliwi często nazywali go "słabszą wersją Witalija". Mimo podobnych warunków fizycznych często przejawiał on wyraźne słabości. Jedną z nich od zawsze była mniejsza odporność na ciosy.
Rzucenie Ukraińca na deski pojedynczym ciosem zapowiadali już tacy zawodnicy jak David Haye i Aleksandr Powietkin, jednak ostatnim, który tego dokonał, był Samuel Peter w 2005 roku. Od tamtej pory Władimir pewnie odprawił czternastu rywali, żadnemu nie dając choćby cienia nadziei na mistrzowski pas.
Wielkie postępy w ostatnich latach zawdzięcza przede wszystkim Emanuelowi Stewardowi. Słynny trener wykonał ze swoim podopiecznym podobną pracę, co niegdyś z Lennoksem Lewisem. Brytyjski pięściarz dysponował zbliżonymi warunkami fizycznymi, a jego jedynym mankamentem było także to, że zdarzało mu się przegrywać po trafieniach mocnym, pojedynczym ciosem. Za sprawą współpracy ze Stewardem ta kwestia zeszła na dalszy plan, a Lewis – choć zdarzyła mu się porażka z Hasimem Rahmanem – przeszedł do historii jako człowiek, który zdominował wagę ciężką w "złotych czasach" na przełomie wieków.

Pretendent... znikąd
Trudno powiedzieć, że Leapai "zasłużył" na walkę z młodszym z braci. Pochodzący z Samoa pięściarz prawo do mistrzowskiego starcia wywalczył pokonując Denisa Bojcowa. Rosjanin – przez wielu uważany za nadzieję kategorii ciężkiej – przegrał w listopadzie 2013 roku po raz pierwszy w karierze. Nienotowany wcześniej w rankingach Leapai dzięki temu zwycięstwu wywalczył status obowiązkowego pretendenta do mistrzowskiego tytułu federacji WBO.
Kliczce taka sytuacja jest bardzo na rękę – nie musi dzięki temu mierzyć się choćby z nazywanym przez wielu "nowym Mikem Tysonem", Deontayem Wilderem, który wszystkie 31 walk w karierze wygrywał przed czasem. Leapai to pozornie wybór pod każdym względem bezpieczny. Bokser z Samoa jest o głowę niższy, posiada także zasięg rąk niemal dwadzieścia centymetrów mniejszy od obecnego mistrza świata. Dlaczego zatem wcale nie musi w sobotę przegrać? Bo... podobni mu pięściarze rzucali już Władimira na deski!
Nokaut jedyną szansą
Corrie Sanders i Lamon Brewster pokazali, jak pokonać Ukraińca dysponując słabszymi warunkami fizycznymi. Potrafili uśpić jego czujność, by po chwili wykończyć go w półdystansie, w którym Kliczko nigdy nie czuł się komfortowo. Kluczem do takiego zwycięstwa był zawsze pojedynczy, mocny cios na szczękę, od którego wszystko się zaczynało.
Podobna taktyka niemal przyniosła powodzenie Mariuszowi Wachowi, który w samej końcówce czwartej rundy pojedynku toczonego w grudniu 2012 roku potężnym prawym zachwiał mistrzem. Gong nie pozwolił Polakowi na wykończenie rywala, jednak do dziś pozostaje on ostatnim zawodnikiem, który potrafił "naruszyć" Kliczkę.
Leapai nie jest wirtuozem bokserskiej techniki, jednak jednego nie można mu odmówić – siły. Jeśli wykorzysta jeden moment nieuwagi rywala, to może pokusić się o sprawienie sensacji. W innym przypadku nie ma szans na zwycięstwo, bo przy swoich warunkach nie będzie w stanie wygrywać w tej walce rundy za rundą.
Regularność obecnego mistrza powinna zapewnić mu dwudzieste z rzędu zwycięstwo. Jeśli jednak potwierdzą się słowa Shermana Williamsa, który sparował z Ukraińcem i przekonywał o jego słabej formie, to wnoszącego na ring najwięcej kilogramów od 2005 roku Kliczkę może w Oberhausen czekać jedna z najtrudniejszych walk w ostatnich latach.