Przejdź do pełnej wersji artykułu

Resovia rozbita. Skra wróciła na mistrzowski tron!

Siatkarze PGE Skry Bełchatów (fot. PAP/Grzegorz Michałowski) Siatkarze PGE Skry Bełchatów (fot. PAP/Grzegorz Michałowski)

Tylko dwa sezony trwała dominacja siatkarzy Asseco Resovii w PlusLidze. W tegorocznym finale nie mieli jednak szans w starciu z fenomenalnie grającą PGE Skrą Bełchatów, która w niedzielę wygrała trzeci mecz finałowy i wywalczyła ósmy tytuł mistrzowski.

PRZECZYTAJ ZAPIS RELACJI LIVE Z MECZU SKRA - RESOVIA!

Po dwóch zwycięstwach w Rzeszowie bełchatowianie sprawę mistrzostwa Polski chcieli rozstrzygnąć już w trzecim meczu. I od pierwszej piłki przystąpili do realizacji tego planu. W pierwszym secie szybko objęli prowadzenie 3:0, a później grali na poziomie nieosiągalnym dla Asseco Resovii.

Goście w pierwszej partii mieli ogromne problemy z przeprowadzeniem skutecznej akcji, a punkty zdobywali głównie po błędach rywali. I właśnie dzięki tym błędom na pierwszej przerwie technicznej mieli tylko punkt mniej od gospodarzy (8:7). Później przewaga PGE Skry szybko rosła. Przy stanie 13:9 dla bełchatowian trener gości Andrzej Kowal poprosił o przerwę, która jednak niewiele dała, bo po chwili jego podopieczni przegrywali już 11:16. Bardzo dobrze w tej fazie seta grał kapitan PGE Skry Mariusz Wlazły, który zdobywał punkty z zagrywki i ataku. Partię zakończył Stephane Antiga lekkim, ale precyzyjnym zagraniem z lewego skrzydła. PGE Skra wygrała seta 25:17 i do mistrzostwa kraju brakowało jej już tylko dwóch partii.

Asseco Resovia nie zamierzała się jednak poddać i w kolejnym secie podjęła bardziej wyrównaną walkę. Na początku musiała jednak odrabiać straty, bo przegrywała już 0:4. Na pierwszej przerwie technicznej PGE Skra miała jeszcze dwa oczka więcej od gości (8:6), ale po wznowieniu gry przyjezdni zdobyli trzy punkty z rzędu i po raz pierwszy w tym meczu wyszli na prowadzenie (9:8). Do stanu 13:13 zespoły grały punkt za punkt a później dwie kolejne akcje zakończyły się punktami dla rzeszowian.

Mariusz Wlazły Mariusz Wlazły

Gdy przewaga Asseco Resovii jeszcze wzrosła (17:14) o przerwę poprosił szkoleniowiec bełchatowian Miguel Falasca. Jego uwagi poskutkowały na tyle, że gospodarze najpierw zmniejszyli straty do jednego punktu (17:18), a później, po skutecznym bloku i punktowej zagrywce Wlazłego, doprowadzili do remisu 20:20. Przy takim wyniku grę przerwał Kowal, ale po wznowieniu gry jego zespół nie zdobył już żadnego punktu. Po powrocie na boisko Asseco Resovii nie odebrała kolejnego serwisu kapitana gospodarzy i bełchatowianie odzyskali prowadzenie. Kolejna akcja zakończyła się autowym atakiem Dawida Konarskiego a chwilę później Wlazły popisał się dwoma kolejnymi asami serwisowymi. Ostatni punkt w drugim secie gospodarze zdobyli blokiem (Andrzej Wrona) i wygrali partię 25:20.

Trzeci set rozpoczął się od skutecznego ataku Wlazłego, a chwilę później kolejny punkt zdobył blokiem Facundo Conte. Przy prowadzeniu gospodarzy 5:2 Conte zaliczył skuteczny atak, po którym o przerwę poprosił trener Asseco Resovii. Kilkadziesiąt sekund później zawodnicy znów byli poza boiskiem, bo przy stanie 8:4 dla PGE Skry rozpoczęła się pierwsza przerwa techniczna. Po wznowieniu gry trzy kolejne punkty zdobyli goście, którzy jednak nie zdołali już doprowadzić do remisu. PGE Skra szybko odzyskała kontrolę nad przebiegiem meczu i znów zaczęła powiększać przewagę. Na drugiej przerwie technicznej, na którą zespoły zeszły po skutecznym ataku Wlazłego, bełchatowianie mieli trzy oczka więcej od rywali, a chwilę później cztery. W końcówce goście byli już całkowicie zagubieni i nie byli w stanie zatrzymać rozpędzonych bełchatowian, którzy wygrali seta 25:18 i cały mecz 3:0.

PGE Skra Bełchatów: Stephane Antiga, Karol Kłos, Mariusz Wlazły, Facundo Conte, Andrzej Wrona, Nicolas Uriarte - Paweł Zatorski (libero) - Jędrzej Maćkowiak, Samuel Tuia.
Asseco Resovia: Łukasz Perłowski, Dawid Konarski, Nikołaj Penczew, Piotr Nowakowski, Lukas Tichacek, Paul Lotman - Krzysztof Ignaczak (libero) - Peter Veres, Jochen Schoeps, Fabian Drzyzga, Grzegorz Kosok.

Stephane Antiga i Miguel Angel Falasca
Źródło: SPORT.TVP.PL/msk
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także