Hiszpańskie i portugalskie media prześcigają się w pochwałach dla madryckiego Atletico i Realu, finalistów piłkarskiej Ligi Mistrzów, a także dla Benfiki Lizbona i FC Sewilli, które zmierzą się w finale Ligi Europejskiej.
Real faworytem kibiców
Dziennikarze podkreślają, że sukcesy w rozgrywkach europejskich pogodziły one
z dobrymi wynikami w swoich ligach. Hiszpańskie media przypominają, że
Atletico, które niespodziewanie awansowało do finału LM, pewnie zmierza po
tytuł kraju. Oczekują, że 24 maja w finale Real, który ma już znikome szanse
na zwycięstwo w Primera Division, będzie chciał się zrewanżować swoim
lokalnym rywalom.
Piłkarscy eksperci twierdzą, że naszpikowany gwiazdami Real, który zdobył już
w tym roku Puchar Króla, ma większe szanse na zwycięstwo w lizbońskim finale
LM. Podobnego zdania są również kibice. W internetowym sondażu dziennika
"Marca" adepci futbolu częściej wskazują na Królewskich jako wygranych.
Tylko 39 proc. głosujących spodziewa się sukcesu podopiecznych Diego Simeone.
Zemsta biednych na bogatych
Komentatorzy portugalskiego serwisu informacyjnego "Mais Futebol" określają
awans iberyjskich klubów do finałów najważniejszych rozgrywek Europy jako
"zemstę biednych na bogatych".
"Należymy dziś do najuboższych na naszym kontynencie, umieszczanych na
marginesie decyzji politycznych przez silniejsze i bogatsze kraje Europy
Środkowej. Wyniki piłkarskie z ostatnich dni dowodzą jednak, że to my
południowcy nadal rządzimy w futbolu. Tegoroczne iberyjskie finały LM i LE
potwierdzają wyraźną dominację klubów z Hiszpanii i Portugalii w tych
rozgrywkach w XXI w." – napisał "Mais Futebol".
Maraton Benfiki
Media zgodnie podkreślają, że to właśnie kluby z Półwyspu Iberyjskiego
okazały się w ostatniej fazie rozgrywek ligowych najbardziej wytrzymałymi w
Europie. Przypominają, że najbardziej intensywny finisz tego sezonu będzie
mieć Benfica Lizbona, która w ciągu zaledwie 11 dni rozegra trzy finałowe
mecze. Orły, które na dwie kolejki przed zakończeniem rozgrywek Ligi ZON
Sagres zapewniły sobie tytuł mistrza kraju, powalczą o zwycięstwo w LE, w
Pucharze Portugalii oraz Pucharze Ligi.
Przerwać klątwę Guttmanna
Rok po przegranym finale LE przeciwko londyńskiej Chelsea, Benfica po raz
kolejny stanie przed szansą zdobycia tego trofeum. Media przypominają złą
passę lizbończyków w ośmiu meczach finałowych europejskich rozgrywek po 1962
r. Twierdzą, że nad stołecznym klubem nadal wisi klątwa dawnego węgierskiego
trenera Beli Guttmanna, który nie porozumiawszy się pod względem finansowym z
władzami Benfiki zapewnił jej władze, że nigdy więcej nie sięgnie ona po
europejskie trofeum.
"Po Guttmannie, który w 1961 i 1962 r. zdobył z Orłami Puchar Europy, żaden
inny trener Benfiki nie triumfował w europejskich rozgrywkach. W tym roku
Jorge Jesus stanie ze swoją drużyną po raz kolejny przed szansą odmienienia
losu" – odnotowała telewizja TVI.
Według dziennika "Diaro de Noticias" kierownictwo Benfiki na tyle wierzy w
siłę klątwy rzuconej przez Guttmanna, że aby odwrócić jej czar zdecydowało
się wiosną br. umieścić na terenie swojego stadionu symboliczny pomnik
węgierskiego trenera.
Portugalskie starcia
Media przypominają, że oba finały będą starciami pomiędzy Portugalczykami.
Kapitan Atletico Tiago Mendes powróci 24 maja na obiekt Benfiki, w której
grał w przeszłości, aby zmierzyć się z kolegami z reprezentacji: Fabio
Coentrao, Cristiano Ronaldo i Pepe.
Także w finale rozgrywanym 14 maja w Turynie rywalizować będą ze sobą
Portugalczycy. Przeciwko piłkarzom lizbońskiej Benfiki wystąpią
reprezentujący FC Sewillę Beto, Daniel Carrico oraz Diogo Figueiras.