21 maj 2014 | Boks

"Fonfarę stać na sprawienie sensacji"

KB

Krzysztof "Diablo" Włodarczyk i Albert Sosnowski z optymizmem wypowiadają się o szansach Andrzeja Fonfary w pojedynku z Adonisem Stevensonem o mistrzostwo świata WBC w wadze półciężkiej. Przyznają jednak, że więcej atutów może mieć broniący tytułu Kanadyjczyk.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

– Zawsze kiedy Polak walczy na zagranicznych ringach, będę trzymał za niego kciuki. Nieważne, że przed potyczką z Dannym Greenem, Fonfara zdecydował się pomagać Australijczykowi w przygotowaniach. Nie ma we mnie nienawiści, życzę mu wygranej – przyznał Włodarczyk (Sferis KnockOut Promotions), obecnie jedyny polski czempion zawodowy.

W nocy z soboty na niedzielę "Polski Książę" Fonfara spotka się w Montrealu z "Supermanem" Stevensonem, który nazywany jest królem nokautów. Zapowiada, że urodzony w Białobrzegach, a mieszkający w Chicago, Polak też nie dotrwa do końca 12. rundy.

– Byłem kilka miesięcy temu na walce Andrzeja z dawnym mistrzem świata Hiszpanem Gabrielem Campillo. Fonfara był w opałach, a mimo wszystko pokazał, że w każdym momencie on też, a nie tylko Stevenson, potrafi znokautować. Kanadyjczyk to jednak kawał dobrego zawodnika. Andrzej będzie miał twardy orzech do zgryzienia. Poza tym wydaje mi się, choć nie chcę wchodzić w działkę szkoleniową, że Sam Colonna, trener naszego rodaka, jest dobry do pewnego momentu kariery, a później trzeba poszukać kogoś innego. Fonfarze brakuje luzu w ringu, a fakt, że mocno bije może okazać się za małym atutem na rywala – dodał mistrz federacji WBC w kategorii junior ciężkiej, który wciąż nie wie, kiedy wróci na ring.

Krzysztof Włodarczyk

Albert Sosnowski z kolei porównuje Fonfarę do... siebie sprzed paru lat. Twierdzi, że stać go na zwycięstwo nad Stevensonem.

– Andrzej jest w podobnej sytuacji do mnie przed walką z Ukraińcem Witalijem Kliczką. I w niego, i we mnie prawie nikt nie wierzył. Nie jest faworytem, ale nie ma nic do stracenia, po dobrym występie będzie mógł liczyć na kolejne ciekawe walki. Jeśli pokusi się o wygraną, to będzie sensacja. Ale one są w boksie możliwe. Już jako nastolatek – jak go pamiętam ze wspólnych treningów w Warszawie – miał trudne momenty w karierze. Ucierał nosa tym niedowiarkom, którzy mówili, aby dał sobie spokój z pięściarstwem – powiedział Sosnowski, który 31 maja będzie walczył z Marcinem Rekowskim w Lublinie o międzynarodowe mistrzostwo Polski.