02 cze 2014 | Piłka nożna

Boniek, Costly, Chavez – polskie akcenty w MŚ

Oscar Boniek Garcia w barwach Houston Dynamo (fot. Getty Images)

pb

Polska nie wystąpi w finałach. Będziemy mieć tam jednak przedstawicieli. Zamiast biało-czerwonych strojów włożą jednak jednobarwne białe lub niebieskie. W Brazylii nie zabraknie Bońka, a innymi polskimi akcentami w reprezentacji Hondurasu będą Carlo Costly oraz Osman Chavez.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Zaraz, zaraz… Boniek? Mowa o Oscarze Bońku Garcii, który od urodzenia ma coś wspólnego z wybitnym reprezentantem Polski. Wszystko dzięki ojcu. Wielki kibic Juventusu uwielbiał Bońka. tak bardzo, że posłużył się jego nazwiskiem, robiąc z niego drugie imię dla syna. Ten wyraźnie różni się dziś od "oryginału" - aparycją i umiejętnościami. Łączy ich tylko nazwisko na koszulce.

– Mojej mamie też się pomysł spodobał. Nie robiła żadnych problemów. Jestem dumny i szczęśliwy. Oglądałem grę Polaka dla Juventusu i reprezentacji Polski. Nigdy nie osiągnę jego poziomu, ale robię wszystko, żeby nie przynosić mu wstydu – mówił Honduranin z uśmiechem na twarzy. Co ciekawe, w odległym kraju młodych Bońków jest więcej. Przynajmniej o jednego, o czym opowiedział Oscar.

– Kiedyś zapisałem się do szkoły języka angielskiego i nie zapomnę pierwszej lekcji. Siadam w ławce, nauczyciel czyta listę obecności i nagle zdębiałem, bo było na niej dwóch Bońków. Okazało się, że ojciec tego drugiego, podobnie jak mój, miał tego samego idola. Jesteśmy dowodem na to, że w Hondurasie kibice doceniali polskiego piłkarza – opowiadał w wywiadzie dla "Super Expressu".

Oscar Boniek Garcia

W kadrze Hondurasu znalazło się miejsce dla jeszcze dwóch znanych z Polski. Pierwszy, Carlo Costly, zdobywał bramki dla GKS-u Bełchatów, reprezentował swój kraj i doskonale bawił się na imprezach. W światku słynie z tego, że w ostatnich ośmiu latach miał aż dziesięć klubów. Grając w Rumunii obawiał się o życie, a władze Vaslui nazwały go balangowiczem, oszustem i najgorszym transferem w historii ligi. W reprezentacji ciągle jest jednak pewnym punktem.

Kolejny, Osman Chavez, formalnie jest piłkarzem Wisły Kraków. Pod Wawelem wielkiej kariery jednak nie zrobił i stracił miejsce w podstawowej jedenastce. Selekcjoner postawił mu jasny warunek – nie będziesz regularnie grał w klubie? Zapomnij o powołaniu na mundial. Mocno wziął to sobie do serca i zimą przeniósł się do… drugiej ligi chińskiej. O Wiśle jednak nie zapomina. – Kocham ten kraj za wszystko, co mi dał. Na mundialu będę reprezentował też Polskę i Wisłę – zadeklarował.