Leo Messi, Cristiano Ronaldo, Robin van Persie oraz Wayne Rooney. W ligach strzelają na zawołanie, ale na mistrzostwach świata już nie jest tak dobrze. W Brazylii nastąpi przełamanie?
Niemal wszyscy pytani o to, kto może zostać bohaterem mistrzostw świata, jednym tchem wymieniają nazwiska Messiego i Ronaldo. Sami zainteresowani również liczą na udany turniej, ale liczby nie przemawiają na ich korzyść.
Argentyńczyk na MŚ rozegrał do tej pory osiem spotkań, w których strzelił zaledwie jedną bramkę. Portugalczyk również nie ma się czym pochwalić – dziesięć meczów i tylko dwa gole. W Primera Division piłkarze Barcelony oraz Realu pobili już niemal wszystkie rekordy, ale mistrzostwa świata to nie jest ich impreza.
– Poprzednie mundiale nas nie interesują. Liczy się tylko turniej w Brazylii. Może wcześniej Messi nie zachwycał, ale teraz jestem pewien, że to będą jego mistrzostwa. W lidze tytuł sprzed nosa Barcelonie zgarnęło Atletico, w Lidze Mistrzów Katalończycy także nie zachwycili. Leo jest głodny sukcesów jak nigdy wcześniej – powiedział Alejandro Sabella, selekcjoner Argentyńczyków.
Mundialowa niemoc dopada także Robina van Persiego oraz Wayne’a Rooneya. Ten pierwszy w jedenastu potyczkach trafił dwa razy, ten drugi zagrał w ośmiu spotkaniach, ale gola na swoim koncie jeszcze nie ma.
Wymieniona czwórka rozegrała zatem w finałach mistrzostw świata 37 spotkań, strzelając zaledwie pięć goli. Takim samym dorobkiem pochwalić się mogą w pojedynkę tacy zawodnicy jak Jon Dahl Tomasson, Landon Donovan, Kennet Andersson czy Thomas Mueller.
– Często wypomina mi się brak bramek na MŚ. Będę jednak szczery – mogę pudłować w każdej sytuacji, jeśli tylko Anglia będzie wygrywać. Indywidualne statystyki w ogóle mnie nie interesują, w pojedynkę nikt jeszcze meczu nie wygrał – powiedział Rooney.
W zakończonym sezonie Messi, Ronaldo, Rooney i van Persie w ligowych rozgrywkach zdobyli w sumie 87 bramek. Ile strzelą w Brazylii?
2 - 1
Honduras
11:00
Białoruś