Hiszpanie po raz pierwszy pod wodzą Vicente del Bosque przegrali dwa mecze z rzędu. Porażka z Chile przede wszystkim przesądziła jednak o ich odpadnięciu z mundialu. Przyczyniła się do tego taktyka Chile – Jorge Sampaoli pokazał światu odświeżoną wersję zapomnianego ustawienia 3-5-2.
Włochy 1950, Brazylia 1966, Francja 2002, Włochy 2010, Hiszpania 2014 – to piłkarscy mistrzowie świata, którzy broniąc tytułu nie wyszli nawet z grupy. Piłkarze Vicente del Bosque wyróżniają się z tego grona – żaden z poprzednich mistrzów nie przegrał dwóch pierwszych meczów na mundialu!
O ile porażkę z Holandią można było na upartego przedstawiać jako przykry incydent, tak mecz z Chile pokazał prawdziwe oblicze La Furia Roja. Oblicze bezradne i zupełnie bezsilne.
Choć Hiszpanie wymienili prawie dwa razy więcej podań od Chilijczyków (645 do 388), to tym razem nie przełożyło się to wymiernie na posiadanie piłki. Ogromna w tym zasługa piłkarzy Sampaoliego, którzy pokazali niezwykłą elastyczność taktyczną, umiejętnie przekształcając defensywne 5-3-2 w bardziej ofensywny wariat 3-5-2.
– Mamy swój styl gry i nie zamierzamy go zmieniać pod żadnym pozorem – deklarował przed meczem Arturo Vidal, jednak... niezupełnie miał rację. Piłkarze Chile kontrolowali mecz, jednak na zupełnie innych warunkach niż spotkanie z Australią. – Można się spierać o to, czy to bardziej 3-5-2 czy 5-3-2, ale jedno jest pewne: do tego systemu gry trzeba mieć odpowiednich wykonawców. Jednak zarówno Chile, jak i Holandia zastosowały taką taktykę w meczu z Hiszpanią i przyniosło im to powodzenie – stwierdził w rozmowie ze SPORT.TVP.PL Maciej Skorża.
Sampaoli postawił na walkę, ambicję i ścisłe krycie. Chilijczycy przebiegli blisko 118 kilometrów, podczas gdy Hiszpanie zaledwie 109 – to daje przewagę niemal jednego zawodnika! Te statystyki zasługują na uwagę tym bardziej, że większość tego dystansu rywale La Furia Roja przebiegli za piłką, a nie będąc w jej posiadaniu.
Szczególnie istotną rolę odegrał Marcelo Diaz, który przebiegł 12,6 km. Najlepszy pod tym względem u rywali był David Silva zaliczył wynik o kilometr gorszy.
Analizując średnie boiskowych pozycji poszczególnych piłkarzy w oczy rzuca się niezwykle zagęszczony środek pola reprezentacji Chile. Tuż przed trójką obrońców biegał niestrudzony Charles Aranguiz, który podłączał się również do akcji ofensywnych. O wiele lepszy występ niż w meczu z Australią zaliczył także Arturo Vidal. Pomocnik Juventus zaliczył najwięcej sprintów – 66 (dla porównania drugi pod tym względem Eugenio Mena zaliczył ich 50) i był w centrum każdej akcji, zarówno w defensywie, jak i w ofensywie. Najchętniej rozprowadzał ataki prawą stroną:
Równie ważną – jeśli nie ważniejszą rolę – odegrali Eugenio Mena i Mauricio Isla. Zawodnicy ci wystąpili na kluczowych pozycjach bocznych pomocników, którzy w wariancie defensywnym przeistaczali się w obrońców. Mieli przy tym sporo zadań ofensywnych – sam Isla mógł w drugiej połowie podwyższyć na 3:0, kiedy z bliska przeniósł piłkę nad poprzeczką w dogodnej okazji.
Z kolei hiszpańska tiki-taka była dziś ewidentnie pozbawiona reżysera. Pod nieobecność Xaviego zupełnie zawiódł Xavi Alonso, który po fatalnej pierwszej połowie na drugą w ogóle nie wyszedł. Z lepszej strony pokazał się Koke, ale brakowało mu partnerów do szybkiej, kombinacyjnej gry.
Dotychczasowe mecze Chile, Holandii i Meksyku pokazują, że na zgliszczach tiki-taki rodzi się kolejny taktyczny wariant, który na lata może dominować w europejskiej i światowej piłce. – Nie można tego wykluczyć. W piłce klubowej z wielkimi sukcesami po to ustawienie sięga ostatnio Antonio Conte, a teraz przekonują się do niego kolejni selekcjonerzy. Z różnym skutkiem, bo na przykład Alejandro Sabella po nieudanej pierwszej połowie Argentyny z Bośnią porzucił ten pomysł – zauważa Skorża.
Fakty są jednak bezwzględne – tiki-taka w dwóch starciach z różnymi wariantami 3-5-2 zdobyła 0 punktów, strzelając jednego gola, a tracąc siedem. Wygląda więc na to, że po latach kolejnych porażek europejska i światowa myśl szkoleniowa znalazła wreszcie skuteczne antidotum na taktykę, która zrewolucjonizowała świat piłki.