To będzie szczególny wieczór dla Kolumbijczyków. Los Cafeteros mogą pierwszy raz w historii znaleźć się w ćwierćfinale mundialu. Zespół Jose Pekermana wciąż porównywany jest z reprezentacją sprzed 20 lat. – Jeśli awansują, rozwieją spekulacje, kto jest lepszy – przyznał Carlos Valderrama, uważany za lidera "złotego pokolenia" z lat 90.
W ostatniej dekadzie XX wieku Kolumbia doczekała się wyjątkowej generacji piłkarzy. Jej wizytówkami byli: szalony bramkarz Rene Higuita, długowłosy pomocnik Valderrama oraz napastnik Faustino Asprilla.
Szczytowym momentem dla Los Cafeteros był mecz eliminacji mistrzostw świata we wrześniu 1993 roku, w którym rozbili w Buenos Aires Argentynę 5:0. Kilka miesięcy wcześniej w kadrze debiutował bramkarz Faryd Mondragon, który pojechał na mundial do Brazylii i jest łącznikiem między dwoma "złotymi pokoleniami".
Kolumbia ruszała na finały MŚ do USA z wielkimi nadziejami. Pele typował ją nawet do końcowego triumfu. Skończyło się niepowodzeniem. Los Cafeteros nie wyszli z grupy, przegrywając z Rumunią i USA. Do wielkiej tragedii doszło po turnieju, gdy obrońca reprezentacji Andres Escobar (strzelec samobójczego gola w meczu z Amerykanami) został zamordowany.
Nowy Valderrama
Dalej Kolumbijczycy zaszli cztery lata wcześniej. Wyszli z grupy, ale w 1/8 finału zupełnie niespodziewanie ulegli Kamerunowi po dogrywce 1:2. Dlatego "złote pokolenie" to dla Kolumbijczyków także symbol niewykorzystanej szansy.
– Nam na jednym mundialu udało się zagrać cztery mecze. Obecna drużyna wyrównała ten wynik. Jeśli zagra po raz piąty, będziemy jasno wiedzieli, który zespół osiągnął więcej – przyznał Valderrama.
Liderem zespołu Pekermana jest James Rodriguez. – Kolumbia długo czekała na nowego Carlosa Valderramę. Teraz wreszcie jest człowiek, który mnie zastąpił – powiedział ze szczerością Valderrama. Los Cafeteros w meczu o ćwierćfinał zagrają z Urugwajem. – Moim marzeniem jest, aby Kolumbia zagrała kiedyś siedem meczów na mundialu. Ten zespół ma potencjał, aby tego dokonać – zaznaczył.