03 lip 2014 | Piłka nożna

Psycholog pomoże rozstrzęsionym Brazylijczykom?

Julio Cesar i David Luiz we łzach (fot. Getty)

RP

Neymar płacze w czasie hymnu. David Luiz płacze po karnych. Julio Cesar płacze przed karnymi. Kapitan Thiago Silva płacze i siedzi samotnie na murawie po każdym meczu. Brazylijczycy poważnie martwią się stanem emocjonalnym swoich reprezentantów. Przed ćwierćfinałem z Kolumbią Luiz Felipe Scolari poprosił o pomoc psychologa.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

A dokładnie panią psycholog. Regina Brandao współpracuje z brazylijskim trenerem od 15 lat. Dotychczas Felipao nie szukał u niej wsparcia, ale po tym, co zobaczyliśmy podczas meczu z Chile, musiał zareagować.

– Zachowanie piłkarzy jest przedziwne. Zupełnie nie panują nad emocjami – ocenił kierownik związku psychologów sportowych Sao Paulo, John Ricardo Cozac. Wtórował mu były kapitan Canarinhos, Careca. – W kadrze jest za dużo emocji. Hymn jest do słuchania i do śpiewania, nie trzeba od razu płakać. Wychodząc na boisko, zawodnicy powinni zapomnieć o swoich problemach, zostawić osobiste sprawy w szatni. Sztab ewidentnie sobie z tym nie radzi – ocenił.

Podobnego zdania jest większość ekspertów i dziennikarzy w Brazylii. Chociaż piłkarze wygrali konkurs karnych w 1/8 finału z Chile, to ich zachowanie było co najmniej zastanawiające. Zwłaszcza kapitana Thiago Silvy, który poprosił, by nie wybierać go do wykonywania "jedenastki". Scolari musiał zareagować.

"Tak naprawdę mnie nie znacie"

Wobec tego zwrócił się do Reginy Brandao. Psycholog pomagała mu już przed turniejem. Przygotowała wówczas psychologiczny profil wszystkich kadrowiczów. Teraz ma ukoić ich rozchwiane nerwy, żeby w meczu z Kolumbią cały kraj nie oglądał płaczących dorosłych facetów.

Zespół odbył z nią już kilka sesji sam na sam. Neymar, lider kadry, jest pod wrażeniem tych spotkań. – Nigdy wcześniej nie brałem udziału w czymś takim. To miła odskocznia. Nie, że tego potrzebujemy, ale Brandao pomaga nam się zrelaksować. Ja osobiście nie czuję się przytłoczony presją – zapewnił.

Problem zbagatelizował też Thiago Silva. Jego przywództwo w grupie było już wielokrotnie kwestionowane. – Taki już jestem. To normalne, że człowiek przeżywa emocjonujące sytuacje. Nie przejmuję się tym, co o mnie mówią. Tak naprawdę mnie nie znacie. Ważne, że mam wsparcie mojego szefa, Felipao. Przeszedłem już gruźlicę, wówczas moje życie było zagrożone. Więc sytuacje, jak ta mnie nie złamią – zapewnił.