Reprezentacja Polski pokonała w Ergo Arenie Iran 3:1 (17:25, 26:24, 25:23, 25:23 w spotkaniu fazy grupowej Ligi Światowej. Dzięki wygranej biało-czerwoni wciąż mają realne szanse na awans do Final Six.
Polscy siatkarze częściowo zrewanżowali się Irańczykom za dwie ostatnie
wyjazdowe porażki w Lidze Światowej - w Teheranie przegrali 1:3 oraz 0:3.
Nawet jednak w przypadku kolejnego zwycięstwa w sobotę za trzy punkty,
biało-czerwoni nie mogą być pewni wyjazdu do Florencji. Jeśli bowiem w
niedzielę Brazylijczycy drugi raz pokonają na wyjeździe Włochów 3:0 lub 3:1,
to właśnie oni zajmą trzecie miejsce w grupie (przy takiej samej liczbie
punktów będą mieli lepszy stosunek setów).
Spory udział w piątkowym sukcesie miał Mariusz Włazły, który z powodu
kontuzji pleców nie wystąpił w poprzednich meczach nie tylko z Iranem, ale
również z Brazylią.
Poza tym w "12" pojawił się także, kosztem przyjmującego Michała Ruciaka
(Wlazły zastąpił Grzegorza Boćka), drugi libero Krzysztof Ignaczak.
Irańczycy, którzy po raz pierwszy w historii zapewnili sobie awans do
finałowego turnieju Ligi Światowej, zapowiadali, że nie zamierzają ulgowo
potraktować obu gdańskich meczów. I nie musieli się specjalnie wysilać, aby
odnieść zwycięstwo w pierwszym secie, bo Polacy oddali go praktycznie bez
walki.
W drugiej partii rywalizacja była zdecydowanie bardziej zacięta. Gospodarze
wygrywali 22:20, ale za chwilę był remis, bo najpierw Michał Winiarski posłał
piłkę z zagrywki w aut, a następnie Włazły nie przebił się przez blok rywali.
Z kolei przy prowadzeniu biało-czerwonych 24:23 Wlazły zaserwował w siatkę i
zmarnował setbola.
Druga szansa została już wykorzystana - przy stanie 25:24 Piotr Nowakowski
zablokował Amira Ghafoura, dzięki czemu gospodarze wyrównali stan meczu.
Polacy powoli się jednak rozkręcali i w trzecim secie po ataku Włazłego
wygrywali 12:6, a następnie 20:16. Chwila dekoncentracji sprawiła, że goście
zmniejszyli straty tylko do jednego punktu (przegrywali 20:21), ale końcówka
ponownie należała do Polaków, a zwłaszcza do Wlazłego - po kolejnym udanym
zagraniu tego atakującego gospodarze objęli prowadzenie 2:1.
Czwarta partia od samego początku toczyła się pod dyktando drużyny
prowadzonej przez trenera Stephane'a Antigę. Co prawda w końcówce było tylko
24:23 dla gospodarzy, jednak o ich triumfie przesądził Milad Ebadipour, który
z zagrywki posłał piłkę w aut.
Drugie spotkanie pomiędzy tymi zespołami odbędzie się w sobotę także w Ergo
Arenie.
Polska: Piotr Nowakowski, Michał Winiarski, Mariusz Wlazły, Karol Kłos,
Fabian Drzyzga, Mateusz Mika - Paweł Zatorski (libero) - Krzysztof Ignaczak
(libero), Rafał Buszek, Dawid Konarski, Łukasz Żygadło.
Iran: Amir Ghafour, Mir Saeid Marouflakrani, Farhad Ghaemi, Mohammad Seyed,
Adel Gholami, Mojtaba Mirzajanpour - Farhad Zarif (libero) - Mehdi Mahdavi,
Armin Tashakori, Reza Ghara, Milad Ebadipour, Pourya Fayazi.
Sędziowali: Denis Cespedes (Dominikana) i Rolando Cholakian (Argentyna)
Widzów: 6500