Sergio Romero zakończył marzenia Oranje o finale MŚ 2014. Najważniejsze momenty w karierze argentyńskiego bramkarza wiążą się właśnie z Holandią.
Kraj wiatraków i tulipanów stał się pierwszym przystankiem Romero w Europie. Jako 20-latek trafił do AZ Alkmaar, gdzie spędził pięć lat, przez trzy będąc pierwszym bramkarzem. Tam poznał Louisa van Gaala. – To ja nauczyłem go bronić karne – przyznał po przegranym półfinale selekcjoner Oranje.
Już jako zawodnik Alkmaar pojechał na igrzyska olimpijskie w Pekinie. Zaczął jako rezerwowy. Pierwszy bramkarz Oscar Ustari w ćwierćfinale z... Holandią nabawił się jednak urazu. Romero pojawił się na boisku w 75. minucie i nie puścił gola. Argentyna wygrała 2:1, a następnie sięgnęła po złoto turnieju. Rok później zapukał do pierwszej reprezentacji i wywalczył sobie w niej miejsce.
Kolejnym przełomowym momentem w karierze Romero będzie środowy półfinał. Przed turniejem wielu krytykowało Sabellę za wybór pierwszego bramkarza. W mediach wciąż pytano, dlaczego nie postanowił zaufać Wilfredo Caballero, który był ostoją Malagi.
Romero przez ostatni sezon zagrał w zaledwie dziewięciu meczach AS Monaco (był tam wypożyczony z Sampdorii Genua). Tyle samo spotkań rozegrał w tym czasie w barwach Argentyny, a najprawdopodobniej przebije ten wynik, bo czeka go jeszcze w występ w finale. Sabella postawił na bramkarza, który nie grał regularnie w klubie.
W Brazylii Romero od początku grał bez zarzutu. Nikt jednak nie porównałby go do najlepszych bramkarzy turnieju. Wielki moment nadszedł jednak w półfinale z... Holandią. 27-latek dobrze spisywał się w trakcie spotkania, a w serii jedenastek obronił strzały Ronego Vlaara oraz Wesleya Sneijdera. Czy teraz znajdzie się śmiałek, który zarzuci Sabelli błędną selekcję?
2 - 0
Portoryko
6 - 0
Bonaire
0 - 2
Białoruś
1 - 2
Aruba