W meczu o trzecie miejsce mistrzostw świata 2014 reprezentacja Holandii pokonała Brazylię 3:0 (2:0) po golach Robina van Persiego, Daleya Blinda i Georginio Wijnalduma. To było bardzo słabe spotkanie w wykonaniu nie tylko gospodarzy, ale też algierskiego sędziego.
Holandia „niepotrzebnego” meczu o trzecie miejsce nie chciała, ale wygrała go w dobrym stylu i bez większych perturbacji. Z kolei gospodarze byli zmobilizowani, by zmazać plamę po klęsce w półfinale, ale nie mieli sportowych argumentów, by przeciwstawić się Pomarańczowym. Smutni kibice na stadionie w Brasilii oglądali, jak ich pupile bez stylu przegrywają pierwszy mecz o trzecie miejsce od starcia z Polską w 1974 roku.
Gdy tracisz gola w trzeciej minucie po faulu twojego kapitana, możesz powiedzieć, że mecz nie mógł się zacząć dla ciebie gorzej. Ale prawda jest taka, że dla Brazylii mógł i powinien. Gospodarze powinni od początku grać w „dziesiątkę”. Thiago Silva, który faulował Arjena Robbena powinien wylecieć z boiska, a dostał tylko żółtą kartkę. Z drugiej strony, powinien być rzut wolny, a nie karny dla Holandii. Tym samym sędzia Djamel Haimoudi w jednej akcji popełnił dwa kardynalne błędy. Robin van Persie perfekcyjnie wykonał „jedenastkę”. To był gol numer 100 stracony przez Brazylię na mundialach.
Nie musieli długo czekać na sto pierwszego. Nadszedł niecały kwadrans później, a wbił go Daley Blind po akcji Jonathana De Guzmana (w ostatniej chwili zastąpił w składzie kontuzjowanego Wesleya Sneijdera). Obrońcy Brazylii, a zwłaszcza David Luiz, ucięli sobie w tej sytuacji niezłą drzemkę, ale po raz kolejny nie popisał się też sędzia. Przed dośrodkowaniem w pole karne wspomniany De Guzman był na spalonym.
Na pierwszą godną zapamiętania akcję swoich ulubieńców, kibice w Brasilii musieli czekać do 20 minuty. Wówczas Oscar postraszył Jaspera Cillessena mocnym strzałem. Właśnie pomocnik Chelsea najmocniej walczył o pierwszego gola dla Brazylii, uczestniczył w każdej groźnej akcji gospodarzy. Po jego wrzutce zagotowało się w polu karnym Holendrów w 34. minucie. Kontaktowy gol dla Selecao do przerwy jednak nie padł.
Każdy miał swój udział
Po zmianie stron Brazylia musiała się odsłonić, co Oranje dawało okazję do groźnych kontr. Przynajmniej w teorii, bo w praktyce przez pierwszy kwadrans drugiej połowy nie wydarzyło się nic. Dopiero w 60. minucie Ramires pokusił się o niezły strzał. Trzy minuty później David Luiz celnie uderzył z rzutu wolnego i był to chyba jego najlepszy moment w tym meczu. Po chwili sędzia mógł podyktować dla nich rzut karny po zagraniu ręką Rona Vlaara, ale Brazylijczycy nawet zbytnio nie protestowali.
Mieli za to więcej zastrzeżeń niedługo później, gdy arbiter zamiast wskazać na „wapno”, dał żółtą kartkę symulującemu Oscarowi. To była pierwsza kartka za symulowanie w turnieju. W przedostatnim meczu. Bezsilną Brazylię w doliczonym czasie gry dobił Georginio Wijnaldum, wykorzystując kolejny błąd obrony rywala.
Chwilę przed końcem na miły gest zdobył się jeszcze Louis van Gaal. Na kilkadziesiąt sekund wpuścił trzeciego bramkarza Michaela Vorma. Tym samym w "brązowej" drużynie Holendrów na mundialu zagrał każdy z 23 zawodników. Po profesorsku doprowadzili ten mecz do końca, a miliony Brazylijczyków do płaczu. Ostatni raz Canarinhos przegrali dwa kolejne mecze w ojczyźnie... 74 lata temu.
0 - 3
Haiti
2 - 2
Dominikana