Po pierwszym roku pracy pod wodzą Massimiliano Allegriego Andrea Pirlo zamienił Milan na Juventus Turyn. Nie brakowało głosów, że obu panom nie było po drodze. Po trzech latach ponownie będą razem pracować.
Do dziś główna wersja pożegnania Pirlo z Milanem jest taka, że włodarze czerwono-czarnych po wprowadzeniu nowej polityki z zawodnikami powyżej 30. roku życia przedłużały kontrakt tylko o rok. Sam zainteresowany chciał dłuższej umowy, obie strony się zatem nie dogadały i tak doszło do przeprowadzki piłkarza do Turynu.
W kuluarach mówiło się jednak, że między panami doszło do konfliktu.
Trener nie widział Pirlo w roli cofniętego rozgrywającego, ustawiając go
na lewej stronie trzyosobowej pomocy. Piłkarzowi to nie odpowiadało,
nie ukrywał tego i w efekcie dochodziło do coraz ostrzejszych wymian
zdań. Nic więc dziwnego, że na pierwszej oficjalnej konferencji prasowej
w roli opiekuna Juventusu, Allegri nie uniknął pytań na temat ponownej
współpracy z Pirlo.
– Zacznę od tego, że moje relacje z Andreą są
bardzo dobre. Wtedy, w Milanie, musieliśmy się rozstać, ale to była
wspólna decyzja – moja, piłkarza oraz władz klubu. Cieszę się jednak, że
po trzech latach ponownie będę mógł na co dzień przebywać z takim
piłkarzem, jak Pirlo. On był i jest najlepszy – powiedział Allegri.
Świeżo
upieczony trener Juventusu przypomina, że podczas jego pracy w Milanie
Pirlo miał dużego pecha. – Doznał przecież wtedy kilku kontuzji. Jak
wyleczył się z jednej i wszystko wskazywało na to, że wraca do dawnej
formy, dopadała go kolejna.
Allegri nie ukrywa również, że wraz z
Pirlo zamierza z Juventusem odnosić sukcesy nie tylko w Serie A, ale
przede wszystkim w Lidze Mistrzów.
– Juventus ma na koncie trzy
mistrzowskie tytuły z rzędu. Zdaję sobie sprawę, że poprzeczka
zawieszona jest bardzo wysoko, ale gdybym nie wierzył w to, że i pod
moją wodzą klub będzie najlepszy, nie podejmowałbym się tego zadania.
Celem jest wygranie Serie A oraz powrót na szczyt także w Europie.
Właściciele zakomunikowali mi, że chcą Juventusu bardziej
konkurencyjnego dla tych największych w Lidze Mistrzów – zakończył
Allegri.