| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
W środę w Dublinie Legia Warszawa zagra o wszystko – czyli o dalsze nadzieje na Ligę Mistrzów. Po pierwszych meczach sezonu w grze mistrza Polski trudno doszukać się jednak jakichkolwiek pozytywów. Transmisja meczu z Saint Patrick's w środę od 20:25 w TVP 1, TVP Sport, SPORT.TVP.PL.
Świadomość tego mają sami piłkarze. – Nie widzę żadnych plusów w naszej grze. Nie znajduję nawet słów, by ją opisać – powiedział wprost Dusan Kuciak po porażce na inaugurację T-Mobile Ekstraklasy z GKS Bełchatów. Prezes Bogusław Leśnodorski znalazł jedno słowo – przepraszam. Tylko tyle napisał na Twitterze po żenującym występie legionistów z beniaminkiem. Wcześniej, po remisie u siebie z Saint Patrick’s zapewniał, że „gorzej już być nie może”. W sobotę przekonał się, że owszem, może.
Wielki eksperymentator
Legia zagrała bez pomysłu i stylu, a mówiąc prościej bez ładu i składu. Właśnie skład wybrany przez Henninga Berga budził najwięcej wątpliwości. Pierwsza kolejka sezonu, w teorii wszyscy powinni być w pełni sił, a Norweg rotuje kadrą i wpuszcza do pierwszej „11” debiutantów: 17-letniego Mateusza Wieteskę, 17-letniego Adama Ryczkowskiego, na zmianę 20-letniego Kalinkowskiego. Liderów, którzy mogliby uratować wynik – Radovicia, Dudę, Żyrę – sadza na trybunach. Do dyspozycji zostawia sobie Monetę i Bartczaka.
Jeszcze przed tym meczem, w rozmowie ze SPORT.TVP.PL Andrzej Iwan miał do Berga pretensje o dziwną politykę. – Dlaczego on przeprowadza rotację w lipcu? W Superpucharze miał jedyną okazję, żeby zrobić przymiarkę do pierwszego składu, wybrać optymalną „jedenastkę” i jej nie wykorzystał. Nic dziwnego potem, że gra taki Helio Pinto, który już w zeszłym sezonie pokazał, że jest za słaby nawet na Ekstraklasę – punktował Iwan. Berg jednak trwa przy swoich dziwnych decyzjach.
Zespół przemówił
Najlepsi nie zawsze wychodzą w podstawowym składzie. A na przykład Pinto dwa ostatnie mecze zaczynał od pierwszej minuty. Prawonożny Bereszyński na lewej obronie, niechciany Dwaliszwili w ataku, snajper Saganowski na rozegraniu, wszystkie trzy zmiany w przerwie (pierwszy raz w lidze od 2011 roku) – to pomysły Norwega tylko z ostatniego meczu. Wszystkie okazały się tak samo złe. Porażka z Zawiszą, remis z półamatorami z Saint Patrick’s i przegrana z beniaminkiem z Bełchatowa – w ostatnich 10 latach Legia nie miała tak złego startu sezonu.
To wystarczyło piłkarzom, by zrozumieli, że to nie czas na rotację. – Przez dwa tygodnie każdy otrzymał szansę i powiem wprost – nie mamy dwóch równych składów – ocenił kapitan Ivica Vrdoljak. Wtórował mu Saganowski. – Powinniśmy grać w jak najsilniejszym zestawieniu w każdym meczu. Drużyna musi mieć rytm, inaczej się rozsypuje, tak jak nasza teraz – podkreślił napastnik. Ale Berg broni swoich pomysłów. – Zmiany wynikają z poszukiwania jakości – tłumaczył, zapewniając, że bierze na siebie pełną odpowiedzialność za wyniki. W środę może pożałować tych słów. Bo jeśli do tego czasu zespół wspomnianej jakości nie odnajdzie, to może pożegnać się z marzeniami o Lidze Mistrzów. A dla Legii to oznacza jedno – kolejny stracony sezon.