Brazylijska federacja po fatalnej końcówce mundialu nie miała wątpliwości i podziękowała za współpracę Luizowi Felipe Scolariemu. We wtorek jego następcą ma zostać Dunga, który prowadził już kadrę w latach 2006 – 2010. Powrót 50-latka to jednak zła wiadomość dla tych, którzy tęsknią za dawnym stylem gry Canarinhos.
Choć trudno w to uwierzyć, to Dunga na mundialu w RPA pokazał... jeszcze bardziej zachowawczą taktykę niż Felipao w Brazylii. Canarinhos trafili wówczas do całkiem silnej grupy z Portugalią, Wybrzeżem Kości Słoniowej i Koreą Północną. Najpierw grali z teoretycznie najsłabszym z rywali. Selekcjoner zdecydował się wówczas na charakterystyczny dla siebie zachowawczy wariant ustawienia 4-3-2-1, stawiając na aż trzech środkowych pomocników w osobach Gilberto Silvy, Felipe Melo i Elano.
Topornie grający Brazylijczycy wygrali 2:1, jednak Dunga zawiódł pod każdym względem. W grze brakowało płynności, a trener "zasłynął" wpuszczając przy wyniku 2:0... obrońcę Daniego Alvesa za Elano. Parę dni później Portugalczycy rozbili tego samego rywala 7:0!
Dziwny pomysł na Daniego Alvesa
W drugim meczu z WKS Dunga postawił na dokładnie ten sam wariant. Styl gry wyglądał wówczas nieco lepiej, jednak największa w tym zasługa autora dwóch asyst Kaki. Trzeba też pamiętać o komicznych wręcz błędach w obronie, które znacząco ułatwiły Luisowi Fabiano zdobycie drugiej bramki.
Kaka w końcówce meczu z Wybrzeżem otrzymał czerwoną kartkę, w skutek czego nie mógł zagrać w ostatnim spotkaniu grupowym z Portugalią. Dunga zareagował na to... murując dostęp do własnej bramki, wystawiając w roli defensywnego pomocnika Daniego Alvesa w przedziwnej hybrydzie wariantu 4-3-3. Kibice nie zobaczyli goli, jednak Canarinhos wyszli z pierwszego miejsca w grupie i uniknęli starcia z Hiszpanią w drugiej rundzie.
Jedna jaskółka...
Najładniej na mundialu Brazylia zagrała w drugiej rundzie z Chile (3:0). Ofensywny tercet pokazał wówczas pełnię możliwości, a gra w nietypowym ustawieniu wyglądała korzystnie. Dublujący pozycję prawego obrońcy Alves chętnie podłączał się do akcji ofensywnych, a pomocnicy wygrali walkę z Arturo Vidalem i Carlosem Carmoną w środku polu.
W ćwierćfinale Canarinhos w kuriozalnych okolicznościach przegrali jednak z Holandią (1:2). Fatalnie zagrał Felipe Melo, który zawinił przy obu straconych golach, a w końcówce otrzymał czerwoną kartkę. Ocenianie Dungi przez pryzmat tylko jednego turnieju jest niesprawiedliwe. Trzeba oddać 50-letniemu trenerowi, że wcześniejsze wyniki nieco rozjaśniają ogólny obraz jego kadencji.
Król własnego podwórka
Największym pozytywem pierwszej kadencji Dungi było to, jak radził sobie z lokalnymi rywalami. W 2007 roku jego piłkarze triumfowali w Copa America, choć turniej rozpoczęli od wpadki (0:2 z Meksykiem). Później zanotowali komplet zwycięstw, efektownie radząc sobie zwłaszcza w dwumeczu z Chile. Canarinhos w grupie wygrali 3:0 po hat-tricku Robinho, a w ćwierćfinale... 6:1!
Historia zapamięta jednak przede wszystkim niezwykle prestiżowe zwycięstwo z Argentyną w finale. Brazylijczycy ograli drużynę z Messim, Veronem, Riquelme i Tevezem w składzie 3:0, prezentując futbol wyrachowany, ale kiedy trzeba i widowiskowy.
Drugi ważny sukces selekcjonerski w karierze 50-latka to wygrana w Pucharze Konfederacji w 2009 roku. Canarinhos po drodze rozbili 3:0 Włochów, jednak... mieli też sporo szczęścia. W półfinale trafili na RPA (1:0), a w finale na piłkarzy Stanów Zjednoczonych, którzy nieoczekiwanie ograli faworyzowanych Hiszpanów. Zespół Boba Bradleya Brazylijczycy pewnie ograli w grupie, ale w decydującym meczu do przerwy przegrywali 0:2. W drugiej połowie dwa razy trafił Luis Fabiano, a w końcówce gola dającego końcowe zwycięstwo strzelił Lucio.
Nowa kadencja, nowe wyzwania
Dorobek Dungi w roli selekcjonera można interpretować z dwóch perspektyw. Na pewno za jego kadencji Brazylijczycy grali skutecznie – z 59 spotkań rozegranych w trakcie czterech lat przegrali zaledwie pięć, notując aż 71 proc. zwycięstw. Jednak wszyscy mający nadzieję na powrót do widowiskowego wydania Canarinhos powinni uzbroić się w cierpliwość. Po tym względem 50-latek to raczej kontynuator cynicznego podejścia Scolariego, którym liczy się przede wszystkim wynik.
Pierwszym zadaniem wracającego Dungi będzie uporządkowanie rozbitej obrony, która w dwóch ostatnich meczach mundialu w Brazylii przyczyniła się do stracenia aż dziesięciu goli. Kolejny problem wiąże się z osobą środkowego napastnika. Po zakończeniu reprezentacyjnej kariery przez krytykowanego Freda na horyzoncie widać dwie opcje. Pierwsza to powrót do zdrowia i wielkiej formy wiecznie kontuzjowanego Pato. Druga to eksplozja talentu leniwego Leandro Damiao, któremu na dobre wyszłaby zmiana środowiska i przenosiny do Europy.
Jakby nie patrzeć, przed Dungą wielkie wyzwanie. Musi pozbierać rozbitą po mundialowej klęsce drużynę i odzyskać zaufanie zranionych kibiców. Rewolucji nie będzie, jednak z nowym-starym selekcjonerem Brazylijczycy mogą wrócić na zwycięskie szlaki, a to w ich obecnej sytuacji jedyna gwarancja jakiej tak naprawdę potrzebują.
2 - 0
Portoryko
6 - 0
Bonaire
0 - 2
Białoruś
1 - 2
Aruba