{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Piłkarz Evertonu "dał trochę radości" bezrobotnym

Wszystkie brytyjskie media opisywały w poniedziałek wspaniały gest, na jaki zdobył się Steven Naismith. Szkocki napastnik Evertonu wykupił bilety na domowe mecze The Toffees w tym sezonie i przekazał je bezrobotnym z Liverpoolu.
– Chciałem dać tym ludziom po prostu trochę radości – powiedział 27-letni piłkarz. Publicznie wytłumaczył, czemu przeznaczył prywatne pieniądze (i to niemałą kwotę) na dziesiątki biletów dla bezrobotnych fanów. – Przez lata grałem w Glasgow – mieście, które również cierpiało z powodu wysokiego bezrobocia. Wiem, że podobnie jest w Liverpoolu. Mam świadomość, że w tym mieście są tysiące osób, które z całych sił starają się znaleźć pracę. Nie mogą jednak jej znaleźć i nie stać ich na bilet – tłumaczył.
– Pomyślałem sobie, że mógłbym zrobić dla nich tę maleńką przysługę. Mógłbym dać im trochę radości i zaprosić na ten jeden dzień na stadion, by odetchnęli od szarej codzienności. Skontaktowałem się z biurami pracy w całym mieście i poprosiłem, by przekazały bilety osobom, które nie ze swojej winy nie mogą znaleźć pracy – opisywał.
Naismith wielokrotnie angażował się w projekty pomocy osobom o niższym statusie społecznym. Pracował społecznie w centrach dla bezdomnych w Glasgow i Liverpoolu. Osobiście uruchomił projekt pomocy osobom, które z powodu uszczerbku na zdrowiu, mają problemy z powrotem do pracy. Jest też ambasadorem walki z dysleksją.
Skąd u niego taka wrażliwość na los innych? – Jestem profesjonalnym piłkarzem. Każdego dnia dziękuję losowi za to, co spotkało mnie i moją rodzinę, za to jak możemy żyć. Chcę tak jak mogę wykorzystywać to, by pomagać lokalnym społecznościom – powiedział były napastnik Rangersów i 28-krotny reprezentant Szkocji.
